TWÓRCZOŚĆ LITERACKA

Pożegnałem się definitywnie z książkami „powieściopisarza”, autora czterech, jak dotąd, pozycji. Niech go wydają, czytają, chwalą, zapraszają na spotkania autorskie wszyscy ci, którym taka literaturopodobna, pisana z nudów „twórczość” odpowiada. Zresztą z tego wszystkiego, co teraz „się wydaje”, Literaturą jest najwyżej 1% (podkreśłam: jeden procent).

Ostatnio odniosłem do biblioteki trzy książki: tomik bardzo chwalonej i nagradzanej, współczesnej poezji; powieść z drugiej połowy XX wieku gdańskiego pisarza oraz bardzo ponoć mądre rozmowy z pewnym filozofem.

Tomik poezji wzbudził moje wątpliwości już z chwilą, gdy mi go podawała pani bibliotekarka. Mała, licho wydana, chociaż sponsorowana, książeczka z kilkudziesięcioma… wierszami. Mogłem je wszystkie przeczytać nie odchodząc od bibliotecznej lady.

Rozmowy z filozofem okazały się, niestety, przewidywalne. A poza tym: po co mam czytać o tym, co wiem? Dla przypomnienia?

Jakiś czas temu czekałem na zamówione książki w poczekalni, która pełni funkcję również jakby kawiarenki. Otóż w rogu owej poczekalni-kawiarenki leżał cały stos książek… „zwalonych na kupę”. Można było sobie w tym stosie wybierać, przebierać i brać, co się komu podoba.

Z zaskoczeniem odkrywałem, książka po książce, że są to dzieła gdańskich pisarzy z drugiej polowy XX wieku. Prawie wszystkie były nieczytane.

„Trzaskały” bowiem, gdy je otwierałem. Tak wtedy wydawano książki: na lichym papierze, byle jak sklejone, dla wybrańców „ścieżką szybkiego druku”.

Ileż czasu i zdrowia stracono na napisanie tych książek. Ileż przeznaczono pieniędzy na ich wydanie, nie wspominając o stypendiach, zapomogach, dotacjach itd.

Po co i dla kogo te książki zostały napisane? Kto pamięta o ich autorach?

Nawet najwybitniejszy prozaik – Zbigniew Żakiewicz – nie budzi już żadnych skojarzeń, gdy tu i ówdzie rozpytuję o niego. Wydano wprawdzie bardzo porządnie trzy jego wybrane powieści we wspólnym tomie, ale to tylko tyle Gdańsk ma do zaoferowania czytelnikom Żakiewicza? A przecież wartych wznawiania ich twórczości jest jeszcze co najmniej kilkoro pisarzy gdańskich z tamtych lat.

Jeśli nikt prawie nie pamięta o Żakiewiczu, to kto będzie pamiętał o tych dziesiątkach, ba! setkach gdańskich pisarzy i poetów, którzy wciąż piszą. Bezustannie wciąż piszą.

4 styczna 2016 r.