PIGWA

Pod moim oknem zakwitła pigwa. Czy może być coś piękniejszego niż pigwa obsypana białym kwieciem? (Uważam, że wszystkie kwiaty są piękne, ale najpiękniejsze to te białe! Uwielbiam białe kwiaty).

Cud tej kwitnącej pigwy powinni pokazywać w telewizji. O nie, telewizja ma ważniejsze tematy. Ot – przykładowo – ten, że gdzieś tam przewróciła się cysterna z czekoladą. „Sensacja” na cały świat. Na wszystkich programach, jako pierwsza najważniejsza wiadomość pokazywana jest ta przewrócona cysterna i rozlana czekolada.

Kiedyś mówiło się, że „telewizja kłamie”. A teraz? Na świecie dzieje się tysiące i setki tysięcy zjawisk. Jakaż cudowna jest Ziemia, jakież rosną na niej drzewa, a jakież kwitną kwiaty… O nie: dla telewizji najważniejsza jest rozlana czekolada, jako najważniejsza wiadomość. Czyż jest coś bardziej absurdalnego niż telewizja ze swoimi „wiadomościami” o rozlanej czekoladzie?

 

Zakwitła zatem pigwa. Przeszła także pierwsza wiosenna, bardzo „grzeczna” burza. Dwa warunki więc na potwierdzenie wiosny już mam. Brakuje mi wciąż gwizdu kosa. Gdyby nie zamurowano nas doszczętnie od strony południowo-zachodniej, mielibyśmy widok na małą, jedyną, kępkę drzew, gdzie lubił sobie o tej porze pogwizdywać kos. Bloki wdarły się jednak w ową, jedyną, kępkę drzew i kosy zapewne przepłoszono.

Niedawno odwiedziłem znajomych mieszkających za miastem. Niewielki dom, wokół drzewa, kwiaty pachnące tak, że można dostać zawrotu głowy. A przede wszystkim  śpiewające ptaki.

W mieście śpiewających ptaków nie masz. W mieście masz mury. Ze zdumieniem obserwuję turystów zachwycających się ul. Mariacką, na której pozostało jedno(!) ledwo zipiące drzewo. Czym się zachwycają? Murami? I żebyż to jeszcze były mury autentyczne. Przecież to wszystko, to powojenna „rekonstrukcja”. Żeby doznać godnego gotyku mogliby podejść do kościoła św. Trójcy. Wolą jednak szlifować Mariacką.

Po arcydzielnych Krzyżowcach Zofii Kossak nie mogłem się doczekać części następnej, czyli Króla trędowatego. I jak tylko przyszedłem z biblioteki od razu zabrałem się do czytania. 219 zachwycających stron przeczytałem jednym tchem. Co za lektura! Co za genialne pisarstwo! Nie pamiętam kiedy z takim przejęciem, z takim zachwytem czytałem takie powieści. Od poniedziałku, jak najwcześniej, idę do biblioteki po Bez oręża. Dwa tomy. Będę miał, co czytać przez kilka dni. A co potem?

13 maja 2018 r.