Poeta jest tu tym, który zaprasza, by czytelnik poszedł za nim, jeśli – oczywiście – ma na to ochotę. A czyni to z całkowitą szczerością i może dlatego tak silna jest wymowa jego słowa. Jeśli więc pójdziemy za nim, poeta odsłoni przed nami świat jakby zaczarowany, w którym – prawie jak w bajce – zobaczymy „nową ziemię i nowe niebo” naznaczone pięknem spowitym w kolor chryzoprazu. I to jest niezwykłe. Bardzo rzadko zdarza się przecież odkrycie tak niezwykłej w przyrodzie barwy, a czytelnik patrząc na nią coraz bardziej doświadcza jasności, która silniejsza jest od ciemności. Doświadcza też spokoju emanującego z tej poezji.
Każdy więc, kto otrze się o atmosferę tego tomiku, będzie usiłował nauczyć się patrzenia oczyma autora na ukazany przez niego świat. Po dłuższej zaś wędrówce opisywany tutaj świat każdemu czytelnikowi wyda się dziełem jakby w chwilę po stworzeniu, światem nieskończonym, który sam w sobie jest wielkim poematem.
Idąc dalej, za myślą autora, odzyskuje się czystość spojrzenia i czystość serca, wartości, które – choć najbardziej cenne – współcześnie najczęściej gubimy. Poezja ta jest w pewnym sensie nietypowa, zwłaszcza, co do formy. Nie jest ona jednak pod żadnym względem naiwna i taka, która podążałaby za jakąkolwiek modą.
Jan P. Grabowski to rasowy poeta, o poetyckiej duszy i takim spojrzeniu. To także samotnik przed Bogiem. Jednak samotnik, który wie, od kogo otrzymał dar widzenia. I jeszcze jedno: umie być za ten dar wdzięczny. Wie też, że piękno i radość mogą być tylko tam, gdzie wśród ludzi jest Bóg.
ks. dr Tomasz Czapiewski, recenzja wydawnicza liryk wybranych z lat 1986–1995 Jana P. Grabowskiego pt. Kolor chryzoprazu. Gdańsk-Oliwa, w lutym 1997 r.