POETA Z FOTOGRAFII – refleksje Tadeusza Lewandowskiego

Chryzopraz to minerał, odmiana chalcedonu. Zawiera związki niklu nadające mu charakterystyczny delikatny, morskozielony odcień. Ten półszlachetny kamień ujawnia swą prawdziwą barwę dopiero wtedy, gdy rozłupać brązową, chropawą, niekoniecznie efektowną skorupę. Nad dotarciem do prawdziwych kolorów chryzoprazu należy trochę popracować. Myślę, że tytuł wyboru wierszy Jana Piotra Grabowskiego został właściwie dobrany. To po pierwsze.

Tom gromadzi starannie przesiane wiersze z lat 1986–1995. Myślę, że autor już samym wyborem chce czytelnikowi coś powiedzieć, coś zakomunikować. To po drugie.

Zbyt bowiem wiele wie o sztuce składania wyrazów, by decydować o postawieniu tego lub innego słowa pochopnie albo chaotycznie.

Spotkamy się za chwilę nie z nowicjuszem, zapaleńcem poezji, naiwnym entuzjastą. W drodze, przez stronice książki, towarzyszyć nam będzie twórca dojrzały, doświadczony, wprawiony w reguły okrutnego rzemiosła polegającego na pilnym budowaniu wież Babel z cegiełek – pojedynczych strof. A rzemiosło owo, mogę solennie zapewnić, bywa naznaczone radością pospołu ze stygmatem cierpienia. Myślę, że Grabowski gotów jest płacić za trud wierszowania niezbędną cenę. To po trzecie.

Tej poezji można zaufać. W tym sensie, że autor daje czytelnikowi gwarancję jakości robiąc co trzeba piórem świadomym reguł obowiązujących w fachu poetów. Nie warto się zatem głowić, czy Grabowski zapisując kolejne strofy Koloru chryzoprazu orientował się, jaka materia mu kipi w tyglu wiersza. Nie, to staje się jasne od pierwszego spotkania ze strofami Koloru chryzoprazu – on wiedział. Postanowił dać czemuś świadectwo, podzielić się aktem pewnej – świadomości, podszepnąć czytelnikowi własną wizję. Jak sobie postanowił, tak uczynił. Właściwie czegóż trzeba więcej?.

 

Tadeusz Lewandowski, Poeta z fotografii. Refleksje o książce Jana P. Grabowskiego Kolor chryzoprazu. Liryki wybrane z lat 1986–1995. Warszawa, w październiku 1996 r. (fragment)