„JAM NIEBIESKIEGO CAŁY JEST KOLORU”

Od 6 lutego br. czytam, i się naczytać nie mogę, Pamiętnik poety Kazimierza Wierzyńskiego. Przeczytałem już ze trzy czwarte i z niepokojem myślę sobie: co po tej książce? Któraż książka jej dorówna? Już wspominałem, ale podkreślam raz jeszcze, że lektura Pamiętnika poety powinna należeć do podstawowego kanonu każdego poety, każdego piszącego. Nie można tej książki streścić ani w obszernej recenzji ani nawet w takim zapisku jak ten. Trzeba najzwyczajniej ją mieć. I czytać. Nade wszystko zaś czytać Poezje Kazimierza Wierzyńskiego.

Kazimierz-Wierzyński_Pmiętnik-poety_Oficyna-Wydawnicza

Od kilkudziesięciu lat takich grup poetyckich jak „Skamander” i takich poetów jak Wierzyński nie ma. No, może za wyjątkiem Czesława Miłosza.

Pamiętam jaka wrzawa była w Gdańsku, ba! niemal w całej Polsce, gdy w latach siedemdziesiątych XX wieku objawił się „gdański boom literacki”. Powstawały grupy i grupki złożone przeważnie z młodych poetów, drukowano bardzo piękne tomiki poetyckie i wszystko zakończyło wraz ze stanem wojennym. Grupy poetyckie się porozsypywały, a poetom starczyło talentu na jedną, dwie książki. Chyba tylko niektórzy badacze literatury i filolodzy – jak piszący te słowa – pamiętają jeszcze tamte czasy.

A Poezje Kazimierza Wierzyńskiego trwają do dziś. I urzekają swoim kunsztem i pięknem.

Niektóre wiersze stały mi się bardzo bliskie, jak ten cytowany poniżej pt. Mieszkanie. Szczególnie fragment: „Widoku nie mam też żadnego; / Naprzeciw stoi mur podwórza” przedstawiający sytuację, gdy Wierzyński wynajął mieszkanie w Warszawie i… odzwierciedlający widok z mojego mieszkania, gdy wybudowano naprzeciw moich okien ponure ściany bloków, które pozbawiły i mnie widoku przestrzeni, Słońca i nieba.

 

MIESZKANIE

 

Nie mam ogrodu i przy furcie

Stare nie pachną mi jabłonie,

To jedno chyba, że nasturcje

Żona zasiała na balkonie.

 

Widoku nie mam też żadnego;

Naprzeciw stoi mur podwórza,

Kominy czarne nieba strzegą,

Księżyc z kominów się wynurza.

 

On jeden tylko mnie uwodzi,

Zielony w niebie staw platyny –

Na dachach domów, w srebrnej łodzi,

Wysoką falą za nim płynę.

 

W górze przesuwam się nad domem

I sypię blaskiem w studnię ciemną

I mijam okiem niewidomem

Mój cień, mój kształt, mój świat pode mną.

 

Bardzo podoba mi się też wiersz pt. Rafał Malczewski, który Wierzyński poświęcił swojemu przyjacielowi, akwareliście Rafałowi Malczewskiemu (1892-1965), synowi Jacka Malczewskiego (1854-1929).

Trochę zazdroszczę Wierzyńskiemu tej przyjaźni. W różnych bowiem latach, i w rożnych okolicznościach los, albo zgoła przypadek, zetknął i mnie z wieloma artystami malarzami. Przeważnie są to straszni zarozumialcy, niektórzy mają „przewrócone w głowie” na punkcie swojego „malarstwa”. A te – pożal się Boże – „obrazy” niektórych z nich… Jeśli zatem malarstwo to m.in. amerykański impresjonizm.      

A wiersz Wierzyńskiego o Malczewskim jest – co tu dużo pisać – genialny!

 

RAFAŁ MALCZEWSKI

 

Latem jest żółty owies i białe są owce,

Latem upał kołuje i huczy, jak gruby trzmiel,

Latem z ziemi tryskają zdziczałe jałowce,

W górę pnie się na tykach wysoki, brązowy chmiel.

 

Latem z nieba zwisają obłoczne wymiona,

Wiatr doją z nich mleko, śmietanę i gęsty tłuszcz,

Żywi się sosna żywiczna a trawa zielona

Pachnie w kosodrzewinie sianem połonin i puszcz.

 

Zimą jest śnieg, śnieg kopny, śnieg kopno-kopiasty,

Śliski puch poskubany w miliony ciężarnych ton,

Góry ugrzęzły w mule, jak wóz drabiniasty,

Mróz strzela z ust do brzucha oddechem szorstkim, jak szron.

 

Zimą jest niebo szklane, lodowa pogoda,

Narta nurza się z chrzęstem w rozsypny, ziarnisty piach,

W modrej przerębli woda słowiczy się młoda,

Ruda odwilż wywala jęzor dymiący na dach.

 

Potem wiosna i jesień z osobna się pysznią,

Świat powtarza się nowy po setny, tysiączny raz.

… Skwerek śródmiejski dziką obsypał się wiśnią.

Pociąg na plancie gwizdnął, przebiegł, zaświecił i zgasł.

 

Tutaj chyba nam zostać, nie idźmy już dalej,

Portret ziemi skończony, przez nocne snuje się tło,

Ciemność – tylko wysoko semafor się pali,

Okiem zielonym patrzy na skroś przez człowieka dno.

 

Ps.

Być może komuś fragment wiersza brzmiący „Jam niebieskiego jest koloru” skojarzy się z przedstawicielem Na’vi. Czemu nie. Może tak być.

12 lutego 2017 r.