Wiersze pomorskiego poety – Jana P. Grabowskiego – zasługują na uwagę nie tylko każdego człowieka wrażliwego na piękno, na głębię poetyckiego odbierania zjawisk tego świata, ale również, a może zwłaszcza, zasługują na uwagę przyrodników. Przyroda bowiem jest inspiracją i jeżeli nie tematem, to ważnym bodźcem, lub chociażby tłem dla przeżyć Autora, które przelewa w strofy swych wierszy. Każdy wiersz, to jak osobne zjawisko, osobna historia z całą własną głębią, filozofią i nastrojem. Każdy dostarcza przeżyć, daje impuls do przemyśleń i porównań z własnymi doznaniami. Można też spojrzeć na całość nowego tomu poezji Autora i zastanowić się nad urokiem tego „dziecka”, które ufnie oddaje w nasze ręce.
Zafascynowanie wielkością, pięknem i trwaniem przyrody, nieporównywalnymi ze znikomością naszego życia, od zachwytu nad krajobrazem, po zauroczenie niezauważalnym dla wielu ludzi śpiewem kosa, inspiruje Poetę nie tylko do wyrażania podziwu dla cudu Natury, ale też dla wielkości Nadrzędnej Istoty, która to wszystko sprawiła. Prowadzi to również do głęboko filozoficznych zadumań, dotyczących zwłaszcza tych tajemnic świata, jak ogrom Wszechświata i nasza wobec niego małość. A jednocześnie, tej rekompensaty, jaką są nasze zmysły, pozwalające dostrzegać piękno i wielkość oraz nasza świadomość tych cudowności, których przecież sama Natura nie czuje. Pozwala docenić wielki dar Boga, a nawet zachłysnąć się nim, jak w przypadku Poety, otrzymującemu impuls do tworzenia strof. Mogącemu wyrazić swą wdzięczność i hołd dla Stwórcy za dobroć tych darów.
Zachwyt nad przyrodą wiąże się często z konkretnymi miejscami, głównie na Pomorzu, poczynając od ogrodu w Malborku, po jeziora na Pojezierzu Kaszubskim, czy w Borach Tucholskich, które Autor wymienia w przypisach, jakby chcąc nas przekonać o realności przeżyć, jakie opisuje. Piękno nocy wzywa Poetę, aby wybrał się do lasu, światło dnia, rozsiewające złoty pył każe podziwiać barwy świata. Jakże Poeta umie się nimi cieszyć – nawet burzą, a potem następującym po niej przejaśnieniem i uśmiechami ludzi, które wywołało. Uczmy się pilnie odnajdywania takich radości, bo życie składa się z chwil. Jeżeli nauczymy się cieszyć nimi, ich pięknem i niepowtarzalnością – zdążymy nacieszyć się tą krótką drogą, jaką nam wyznaczył los.
Jeżeli tyle wzruszeń, tyle szczęścia przelanego poezją na papier, to dlaczego „pogodna rezygnacja”? Czyżby świadomość naszego przemijania, tego za krótkiego żywota, by nacieszyć się pięknem świata, jak zbyt szybko mijającą wiosną? Czy to odejście Bliskich, Kochanych Ludzi – Ojca, papieża Jana Pawła II, Teściowej, Czesława Niemena – każe z „pogodną rezygnacją” „czekać na śmierć niespieszno”, jeszcze tylko zachwycając się bielą i złotem dni, rojami meteorytów i tysiącami innych cudów Natury. Jeszcze snując z Matką wspomnienia swego szczęśliwego dzieciństwa, napawając się cudowną więzią miłości i czułości, jak złotą przędzą lipca, wyrażając serdeczny zachwyt dla Żony i ojcowską troskę dla Syna.
Zachwyt nad przyrodą o każdej porze roku, inny – dla kolejnych jego miesięcy, kiedy docenione są nawet te dni jesienne i zimowe i ten deszcz, który innych chowa po domach, a Poecie każe wyjść na spacer i cieszyć się nim. Zdumienie, że ludzie, zwłaszcza zaganiani, oderwani od przyrody w miastach, nie zauważają cudowności tych zjawisk, które w przyrodzie następują. A przecież czeka Park Oliwski, do którego trzeba się wybrać, aby ucieszyć kwitnącymi magnoliami, czeka Sobieszewo, ze swoimi nadmorskimi lasami i piękną plażą, czeka tyle niepowtarzalnych, wyjątkowych miejsc i tyle chwil. Chwil, które mogą dać poczucie jedności z Wszechświatem: „Szedłem nadmorską aleją, a wraz ze mną / przemieszczał się cały świat”. Ten świat, co czasem wyda się prowincją, z której wszędzie daleko, jak z odludzia nad jeziorem, gdzie w samotności można zgłębiać tajemnicę dotykalności światła, wody i powietrza.
A obok przyrody, albo razem z nią, jest zachwyt muzyką, aż do zatracenia („kiedy słucham / jak „Lascia la spina cogli la rosa” śpiewa / Cecilia Bartoli to tak jakby mnie już tu nie było: / rozprzestrzeniam się, cały znikam w muzyce”) wielkimi dziełami, zwłaszcza w wykonaniu wirtuozów wokalnego kunsztu. Poeta nie waha się uhonorować śpiewaczek, których głos i wykonanie utworów wprawiły Go w zachwyt, wymieniając je w podtytułach wierszy lub tekście. Stanowią również cud Natury, podobnie jak piękno muzyki Mistrzów, a także piękne freski, czy poruszające dzieła filmowe. W chwilach zwątpienia jest więc nadzieja na coraz bliższą Wieczność i spotkanie z Bachem, Mozartem i Bliskimi.
Wiersze Jana P. Grabowskiego polecam wszystkim wrażliwym na piękno, wszystkim, których w głębi duszy nurtują pytania o istotę Natury, istnienie Boga, troska o dorastające dzieci, o starzenie się Bliskich i ból po Ich odejściu. Polecam zwłaszcza przyrodnikom. Poszukiwanie wiedzy przyrodniczej bowiem nie powinno być oderwane od pytań o rządzące przyrodą prawa, o jej naturę i naszą z nią współzależność. Nie powinno też nigdy być odarte z szacunku i miłości – z uczuć. A tego możemy i powinniśmy się uczyć z wierszy pomorskiego Poety – Jana P. Grabowskiego.
dr biologii Michał Buliński, Złoto i biel – nowy wybór poezji Jana P. Grabowskiego. Recenzja wydawnicza. Gdańsk, 6 czerwca 2006 r.