ZAlEDWIE…150 CM OD MEDALU

W miejscowej prasie ukazał się wywiad z miejscową pływaczką, która brała udział w jakichś pływackich mistrzostwach. Redaktorka, która prowadzi wywiad z ową pływaczką użala się, że przecież sukces był blisko, że do medalu zabrakło zaledwie… 150 cm.

Moim zdaniem nastąpiła całkowita, absolutna dewaluacja uczestnictwa w zawodach sportowych (a także konkursach artystycznych). Nieważne bowiem jest zwycięstwo, lecz… medal, choćby był on nagrodą pocieszenia, czyli medalem brązowym.

Po nieudanym, moim zdaniem występie piłkarzy nożnych na mistrzostwach Europy nie lepiej dotąd dzieje się na Olimpiadzie w Rio. Przede wszystkim w prasie można wyczytać ileż to medali tym razem zdobędziemy. Nieważne są zwycięstwa, lecz medale. A i medal, jak się okazuje, można… zaplanować. Bez jakichkolwiek uprzedzeń pisze o tym m.in. codzienna prasa. To moim zdaniem – żenada. Na olimpiadę jedzie się po to by wygrywać, a nie planować, czy też „grać” o… brązowy medal.

Na wskutek nieszczęśliwego wypadku Nibaliego i Henao na 20 km przed metą przed Majką otworzyła się życiowa szansa na złoty medal olimpijski. Widać było jak dzielnie walczył. Przegrał jednak z Avermaetem i Fuglsangiem. Najzwyczajniej zabrakło mu sił. Przegrał. A zostało to odtrąbione jako… sukces.

Piłkarze ręczni także przyjechali po medal. Jak na razie, po dwóch porażkach z Brazylią i Niemcami, i po tym co pokazują na boisku, nie mają żadnych szans na… medal. Są najwyraźniej zmęczeni, co zresztą widać po sposobie gry.

(A tak nawiasem to piłka ręczna powinna nazywać się… „łokciówką”, albo „przepychanką”. Nie lubię tej dyscypliny sportowej. Sportu bowiem w niej niewiele).

Nie przepadam także za piłką siatkową. Ileż bowiem można się obejmować, ileż krzyczeć po każdym zdobytym punkcie…

Kubiak gdzieś zapowiedział, że nasi siatkarze przyjechali do Rio po złoto. Pierwszy mecz wygrali gładko. Z przyjemnością także oglądałem dwie pierwsze partie meczu z Iranem. A potem, w trzeciej partii, „nasi jakby stanęli”. Z meczu, który miał być „gładko do wygrania” „zrobiło się nie wiadomo co”.

Po trzeciej, przegranej przez „naszych” partii poszedłem spać. Okazało się, że „nasi” jednak wygrali, ale 3:2. I to zaledwie jednym(!) punkcikiem.Po takiej grze przestałem wierzyć w złoto, w siatkówce.

Zastanawiam się, ile nasza narodowa drużyna olimpijska zdobędzie złotych medali? Bo te wszystkie brązowe i srebrne medale, to są nagrody pocieszenia dla przegranych.

W sporcie (tak jak i w sztuce) liczy się tylko pierwsza miejsce.

10 sierpnia 2016 r.

Ps.

1.W eliminacjach na 200 metrów stylem grzbietowym Radosław Kawęcki, „nasza największa nadzieja na medal” uzyskał czas 1.57,61. Do półfinału zabrakło mu 0,03 sekundy. Dla porównania: Rosjanin Jewgienij Ryłkow uzyskał czas 1.55,02.

2.Nagroda Nobla to złoty medal, dyplom oraz 8 milionów koron. A gdyby tak, wzorem innych nagród, i tę nagrodę trochę „rozszerzyć” tj. wprowadzić… właśnie srebrny medal, brązowy medal. Ba! dodać jeszcze nagrodę specjalną, nagrodę jury ekumenicznego, nagrodę dziennikarzy oraz wyróżnienia. Jaką rangę i prestiż miałaby wtedy Nagroda Nobla?

Przykładowo: a gdyby tak w dziedzinie literatury przyznano… dwa srebrne medale ex quo. I jeszcze na dodatek medal brązowy.

A czy ktoś by się ucieszył z np. szóstego „punktowanego” miejsca. I gdyby tak któryś z nominowanych literatów usłyszał, że do brązowego medalu zabrakło mu… 0,03 głosu.

Dlatego i na olimpiadach sportowych mógłby być przyznawany tylko jeden medal w każdej konkurencji. Złoty!