Są to wiersze zdecydowanie dobre, świadczące o dość wczesnym osiągnięciu przez autora kunsztu poetyckiego, będącego nie tylko werbalnym. Wymienię tu takie wiersze jak: Jesteś ze mną, więc jesteś moim światłem; Strefa turmalinu; Nad nocnym ogrodem morza.
Wiersze te są nie tylko metafizyczne swoimi treściami. Jest w nich owa szczególna, może nie dla wszystkich odbiorców uchwytna fraza, muzyczność, tak bliska utworom Perse’ a, Oskara Miłosza, a wreszcie i w jakimś stopniu „naszego” Czesława Miłosza.
Wzdrygam się trochę przed stwierdzeniem, że wiele wierszy Grabowskiego to wiersze świetne. Ale to będzie tylko pewna przekora krytyka. Bo są one rzeczywiście świetne i pozwalają uwierzyć czytelnikowi, że słowo poezja nie stało się fikcją.
Zbigniew Dolecki, Wznosimy głowę ku niebu…. [rec.: Jan P. Grabowski, Deszcz i płomień, Gdańsk 1988], „Kierunki”, 9 października 1988, nr 41. (fragmenty)