TRELE-MORELE PANI ATHINY TOUBOURG

Motto:

 

„Dziwny jest ten świat

Gdzie jeszcze wciąż

Mieści się wiele zła

I dziwne jest to

Że od tylu lat

Człowiekiem gardzi człowiek

 

Dziwny ten świat

Świat ludzkich spraw

Czasem aż wstyd przyznać się

A jednak często jest

Że ktoś słowem złym

Zabija tak jak nożem”

 

Czesław Niemen

 

Pod moją wypowiedzią pt. David Niven i inni opublikowaną na stronie internetowej www.grabovius.com oraz na Facebooku ukazał się następujący komentarz Pani ukrywającej się pod pseudonimem Athina Toubourg.

A oto ten tekst i pod nim moja odpowiedź.

 

„Dziękuję za polecenie. Specjalnie po tę autobiografię biegła nie będę, ale jeśli wpadnie mi kiedyś w ręce, przystanę. Nie dlatego, że Pana zdaniem: »Książka jest rzetelnie, bardzo uczciwie napisana, ale także pełna rzeczywiście cudownych ludzi«. (I czytelnicy mają Panu w to uwierzyć? Na jakiej podstawie?), ale dlatego, że Niven był żołnierzem, a ten temat mnie kręci. Poza tym, Panie Grabowski, chętnie wyjaśnię Panu na czym polega praca tłumacza książki. Albowiem wydaje mi się, że nie ma Pan o tym nawet cienia pojęcia. Tłumacz, kiedy już skończy przekładanie treści z języka obcego na polski, wysyła rzeczone tłumaczenie do wydawnictwa. Wydawnictwo zaś jest odpowiedzialne za treść, którą Pan później czyta. Nie mam więc zielonego pojęcia, skąd Pana oskarżenia o: »Czego, niestety, nie można powiedzieć o tłumaczeniu pełnym nie tylko denerwujących literówek, ale również błędów ortograficznych(?).« Czy Pan również tłumaczy z języka angielskiego (lub jakiegokolwiek innego), czy tylko tak idiotycznie sformułował myśl? Pan doskonale wie, że jakkolwiek literówkę traktuje się jako oczywistą omyłkę pisarską, to błąd ortograficzny już nie. Oboje też wiemy, że »ortografa« nie przepuści najprostrzy program… To po co, człowieku, jedziesz po ludziach zupełnie bez sensu, co?🧐

»Sztuka filmowa jest moją pasją, kino artystyczne jest moim hobby, ale żeby w ogóle ignorować Kino?

Z drugiej strony można powiedzieć, że ludzie mają różne pasje i nie ma się czemu dziwić. Sądzę jednak, że jeśli ktoś zajmuje się tzw. twórczością literacką, to jednak powinien na tym i owym się znać.

Poeci bardzo często piszą np. o ptakach, lecz w ich utworach nie widać nawet najmniejszego nimi zainteresowania. Zawsze bowiem w ich utworach ptaki tylko ”śpiewają”, chociaż tak naprawdę każdy z nich wydaje inny głos« … Idioto, usiądź, pomyśl!

»A poza tym owi poeci wypisują niestworzone rzeczy na temat ptaków. A przecież wystarczy zajrzeć chociażby do Internetu i tam zobaczyć jak taki i ów ptak wygląda oraz posłuchać jego śpiewu«. To jest myśl obezwładniająca, Panie naczelny idioto filologu. Jeśli ptasie trele wyczytane w wierszu nie mają dla Ciebie znaczenia oraz sensu, to zamilcz, bo niekoniecznie loża dyskusyjna stoi przed szkieletem Twym otworem…”

 

Czytając ten pełen żółci tekst niejakiej Pani Athiny Toubourg, która wstydzi się zarówno swojego nazwiska jak i wizerunku, mógłbym oczywiście machnąć ręką. Nie zwykłem bowiem polemizować z osobami, których wypowiedzi są pozbawione merytorycznych argumentów, za to pełne jadu i niechęci.

Tym razem postanowiłem zrobić wyjątek bowiem owa Pani Athina Touborg jest bardzo złośliwa.

Zacznę jednak od tego, że żyjemy w czasach nie tylko absurdów, ale w dodatku dziwacznych. A owo dziwactwo polega m.in. na tym, że wszyscy chcą być tylko chwaleni i wyłącznie pozytywnie traktowani. Cokolwiek – przykładowo – kupisz lub zamówisz jakąś usługę, już masz pełen komputer zapytań i oczekiwań tylko pozytywnych ocen.

Żyjemy także w czasach bylejakości, która objawia się w m.in. na chybcika pisanych książkach i takichże tłumaczeniach z języka obcego.

(Tu na marginesie, ale już o tym pisałem w jednym z poprzednich zapisków, zachwyciły mnie tłumaczenia Jacka Wiśniewskiego i Mikołaja Wiśniewskiego opowiadań F. Scotta Fiztgeralda opublikowane w nr 5-6/2022 „Literatury na Świecie”).

Jako czytelnik z długim – i jeszcze dłuższym – stażem, mógłbym na palcach jednej ręki wyliczyć tłumaczenia, które, moim zdaniem, nadawały się do czytania. Przeważanie bowiem jest tak, że zagranicą ukazuje się jakiś tzw. „bestseller”, wydany w iluś tam nawet milionach egzemplarzy. I bardzo szybko ukazuje się tłumaczenie na język polski, jako jeszcze większy… „bestseller”. Właśnie: bardzo szybko. Tłumaczenia te zazwyczaj są byle jakie, utrzymane w jakimś dziwnym języku tzw. polskawym, który z literackim językiem polskim ma niewiele wspólnego.

Tu można by użyć argumentu, że  jeśli powszechnie używanym jest język polskawy z np. „mi” na początku wypowiedzi oraz bezsensowym „ciężko powiedzieć”, to trudno się dziwić, że w takimż języku tłumaczenia są akceptowane.

Nie wszyscy jednak czytelnicy traktują książkę jak gumę do żucia dla oczu. Bo przykładowo piszącego te słowa ciekawi nie tylko o czym jest książka, ale także JAK została napisana oraz JAK została przetłumaczona.

Po tym wstępie przechodzę ad rem, czyli postaram się w kilku punktach pokrótce ustosunkować do niektórych kwestii z wypowiedzi Pani Athiny Toubourg.

1.O tym, że książka Davida Nivena pełna jest cudownych ludzi pisze we wstępie sam autor. Zgadzam się z Nivenem. A Pani Toubourg, chociaż ten wstęp tłumaczyła, widocznie nie wie co tłumaczyła.

2. Nie wymieniam z nazwiska tłumacza książki Davida Nivena. Nikogo zatem nie „oskarżam”. A że książka jest beznadziejnie, na chybcika przetłumaczona, to fakt. Co do jej edytorstwa już się wypowiadałem.

(Musiałem przepraszać Panią w bibliotece, że owa książka już przy pierwszej lekturze rozpadła mi się w rękach).

3. Pani Toubourg „rąbie po oczach” i twierdzi, że… „idiotycznie sformułowałem myśl”, ponieważ jej zdaniem winę za tłumaczenie ponosi… wydawnictwo, a nie autor tłumaczenia.

Kto tu „idiotycznie myśli”? To zupełnie tak, jakbym ja złożył tekst, a potem o jego fatalną jakość oskarżył… wydawnictwo.

4. Dalej Pani Toubourg pisze, że „Oboje też wiemy, że »ortografa« nie przepuści najprostrzy program..”. Niestety owa „ortografa” przepuściła m.in. „na wskutek”.

5. W dalszej części dotyczącej „śpiewu ptaków” Pani Touborg nie mając, niestety, żadnych przekonujących argumentów, już nie tylko „rąbie po oczach”, lecz publicznie zwyzywa mnie od „idiotów” oraz kończy pieniąc się z bezsilnej wściekłości:

„Panie naczelny idioto filologu. Jeśli ptasie trele wyczytane w wierszu nie mają dla Ciebie znaczenia oraz sensu, to zamilcz, bo niekoniecznie loża dyskusyjna stoi przed szkieletem Twym otworem…”.

No cóż, gdzie tu sens, gdzie logika, można by zapytać. A poza tym, nie jestem wprawdzie ortodoksyjnym birdwatcherem, ale tak się składa, że ptakami się interesuję i potrafię odróżnić ich śpiewy.

Chciałbym jednak usłyszeć owe „ptasie trele wyczytane w wierszu”. Zdaje się jednak, że owe „trele” słyszy tylko Pani Touborg. Wypisuje zatem trele-morele.

„Zapiski i wspomnienia” zawierają m.in. osobiste refleksje z przeczytanych książek, obejrzanych filmów. Czasami bywam, złośliwy. Niekiedy czytelnicy tych „zapisków i wspomnień” strofują mnie, że „się czepiam”. Bardzo rzadko „się obrażają”, a potem przepraszają.

Od czasu do czasu lubię także poprowokować. A to dlatego, by sprawdzić, czy z uwagą jestem czytany. Bo wśród w. wym. refleksji staram się od czasu do czasu w tekście zawrzeć lub przemycić jakąś uwagę, ale jednak bez podawania nazwisk.

(„Jadę po zjawisku”, gdy ktoś mnie wyjątkowo podle traktuje. I nie po by się odgryźć, lecz przytoczyć merytoryczne argumenty. Ponieważ wszystko się zasadza na merytorycznych argumentach).

Popełniam także błędy, chociaż jako filolog polonista nie powinienem. Nie chciałbym tłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Czasami jest to nieuwaga, czasami rutyna, a najczęściej jest tak, że mimo, iż tekst przez opublikowaniem czytam po wielokroć, niektórych błędów „nie widzę”. Zawsze jednak uwagi co do popełnianych błędów przyjmuję z największą pokorą.

Niedawno rozmawiałem z pewną osobą, którą jest doktorem filozofii (dziękowałem jej przy okazji za piękny artykuł naukowy o moich wierszach). Otóż ta osoba potwierdziła, że teraz mamy takie czasy, że niektórzy ludzie (właściwie byłoby: ludziska), całą swoja energię, czas oraz inteligencję (jeśli ją mają) przeznaczają na to by kogoś obmówić, upodlić, znieważyć, zniszczyć.

Potwierdza się to w przypadku pełnej jadu wypowiedzi Pani Athiny Toubourg, która wstydzi się nie tylko swojego wizerunku, ale także i swojego nazwiska.

26-27 września 2022 r.