Trwa kolejny, zapowiadany szumnie jako… 755 edycja, Jarmark Dominikański. Z tego co pamiętam to Jarmarki Dominikańskie zaczęły się na początku lat siedemdziesiątych XX wieku. Skąd zatem ta aż… 755 edycja?
Zresztą te pierwsze, te z lat siedemdziesiątych, Jarmarki są niezapomniane. Ileż wtedy było książek, a jakież kolekcje znaczków, a jakaż atmosfera. A teraz co jest? Nic! Przeszedłem się po Jarmarku ze trzy razy i dostrzegłem zaledwie jedno stoisko, które mnie zainteresowało.
Jest to, mianowicie, stoisko ze… szczotkami. Doprawdy tak pięknej, rzemieślniczej roboty już dawno nigdzie nie widziałem. Są na nim szczotki i do włosów, i do ciała, i do ubrań, a także przeróżne zmiotki i miotełki. A wszystko z naturalnego, nawet koziego, włosia, oprawione w piękne polakierowane drewno. A jakiż wybór szczotek do butów. Jakiś czas temu biegałem „z obłędem w oczach” w poszukiwaniu szczotek do butów, a tu proszę: przepiękne i mazaki, i szczotki do glansowania w dużym wyborze.
Książki znalazłem tylko w jednym namiocie i okrutnie zwalone na kupę. A tak nędznych chryzoprazów już dawno nie widziałem. I to ma być Jarmark Dominikański?
Któregoś jednak razu dostrzegłem na Długim Targu tłum ludzi. Oho! – pomyślałem – jakaś naprawdę jarmarkowa sensacja. Z bliska tą „sensacją” okazała się piękna, młoda, okutana w jakiś szmaty… „lewitująca” dziewczyna. W pierwszej chwili owa „lewitacja” robi niesamowite wrażenie. Oto zaledwie opierając się na jakieś lasce człowiek zawisa w powietrzu. Popatrzyłem chwilę i odkryłem „sekret” owej „lewitacji” w trochę przykrótkim rękawie chałatu, w który była spowita piękna dziewczyna.
Dziewczyna istotnie trzyma się laski, która pod rękawem jest jakąś mocną metalową konstrukcją zakończoną niezbyt wygodnym, ale jednak siodełkiem. Oto i cała „lewitacja”. Obserwowałem ludzi, którzy przypatrywali się tej „lewitacji”. Na twarzach malowała się ciekawość z niedowierzaniem oraz niepewnym uśmiechem, że „jak to, można unosić się w powietrzu”!?
Niedaleko lewitującej dziewczyny klęczała jakaś babina okutana w czerń i gorąco się modląca, ze złożonymi rękami. W pewnym momencie usłyszałem: „Babciu, jak pokażesz to, co ta młoda dziewczyna, to sypnę całą garść grosza”. Zamodlona babina jednak nie reagowała.
W jakiś czas potem „lewitującą” dziewczynę zmienił jej chłopak. Rękawy chałatu miał już tak naciągnięte, aby zasłaniały one górną cześć „magicznej laski”.
5 sierpnia 2015 r.