Twórczością literacką zajmuję się już przeszło pięćdziesiąt lat[*], napisałem przez ten czas i wydałem dwadzieścia kilka książek. Otrzymałem kilkadziesiąt nagród i wyróżnień na ogólnopolskich i regionalnych konkursach literackich, w tym także nagrody główne, pierwsze i grand prix.
Otrzymałem także wiele innych nagród m.in.
w 2003 r. Złoty Krzyż Zasługi za twórczość literacką, przyznany przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej;
w 2008 r. Nagrodę Specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, z okazji trzydziestolecia działalności literackiej;
w 2012 r. Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska z okazji jubileuszu trzydziestopięciolecia działalności literackiej i wydawniczej;
w 2017 r. brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, przyznany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego;
w 2017 r. Nagrodę Okolicznościową, „z okazji jubileuszu Pańskich 70. urodzin i podziękowaniem za 40 lat jakże twórczej działalności literackiej”, od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
w 2022 r. Nagrodę specjalną Marszałka Województwa Pomorskiego „za wybitne zasługi w dziedzinie twórczości artystycznej oraz upowszechniania i ochrony kultury na rzecz mieszkańców województwa pomorskiego”.
Podczas promocji książek moje utwory poetyckie czytali aktorzy Teatru „Wybrzeże” oraz scen warszawskich tacy jak (podaję chronologicznie, w kolejności uczestnictwa w promocjach): Mirosław Baka, Krystyna Łubieńska, Krzysztof Wójcicki, Jerzy Kamas, Halina Winiarska (wielokrotnie), Jerzy Kiszkis (wielokrotnie), Joanna Bogacka, Krzysztof Gordon (wielokrotnie), Piotr Adamczyk (który nagrał także płytę z utworami piszącego te słowa), Ignacy Gogolewski (który również nagrał płytę z wybranymi przez siebie utworami niżej podpisanego), Jarosław Tyrański, Maciej Gąsiorek.
O mojej twórczości literackiej pisali opinie, recenzje badacze literatury, historycy literatury, krytycy literaccy itd., a także redaktorzy pism regionalnych i lokalnych oraz osoby zainteresowane twórczością literacką piszącego te słowa. Nie chciałbym ich tu wszystkich wymieniać, bo jest to kilkadziesiąt nazwisk. Zapraszam na moją stronę internetową www.grabovius.com gdzie w zakładce „opinie o twórczości literackiej” można zapoznać się z m.in. obszernymi wypowiedziami badaczy literatury.
Twórczością literacką zajmuję się już prawie pięćdziesiąt lat i znam (tak mi się wydawało) od podszewki życie literackie. Rozumiem także i przyjmuję do wiadomości, że moja twórczość literacka nie może podobać się wszystkim odbiorcom.
Na zawsze zapamiętałem słowa nieodżałowanej Reginy Witkowskiej (1923-2001), u której debiutowałem na antenie Polskiego Radia w Gdańsku. Regina Witkowska napisała wówczas w zakończeniu bardzo pozytywnej recenzji o mojej twórczości poetyckiej, że:
„Poezja nigdy nie jest dla »wszystkich«. Zawsze tylko dla wybranych. Dla tych mianowicie, których anteny odbiorcze są nastawione na długość fali przez nadajnik emitowanej”.
Pozytywne opinie i recenzje każdy przyjmuje z zadowoleniem, jako akceptację twórczości literackiej. Ja osobiście opinie i recenzje krytyczne, czy wręcz negatywne zawsze staram się przyjmować z największą pokorą na jaką mnie stać. Pod warunkiem wszakże, że teksty są napisane profesjonalnie i zawierają merytoryczne argumenty. Teksty napisane bez jadu, nienawiści lub złośliwości.
Tekst Opinii o tomie opowiadań Jana P. Grabowskiego anonimowego autora wybranego przez Jarosława Zalesińskiego dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku powinienem właściwie odrzucić ze względów formalnych, ponieważ jest on właśnie anonimowy. Nie miałbym żalu ani tzw. „pretensji” do Jarosław Zalesińskiego, gdyby autor opinii został przedstawiony z imienia i nazwiska, a nade wszystko gdyby opinia była rzetelna i profesjonalna a zarzuty autora opinii merytoryczne.
Zacznijmy od spraw formalnych. Standardowy tekst powinien zawierać marginesy po 2,5 cm, powinien być napisany czcionką Times New Roma 12, odstęp 1,5.
Anonimowy autor opinii wybrany przez Jarosława Zalesińskiego albo o tym nie wie, albo owe standardy lekceważy. Przedstawia swój tekst czcionką Arial o wielkości 9,0 a cytaty nawet 8,5; odstęp 1. Tekst zatem trzeba czytać przy pomocy… lupy.
Cały tekst opinii, łącznie z przytoczonymi fragmentami opowiadań, to 5.091 znaków ze spacjami. Natomiast tylko tekst, bez cytatów, to zaledwie 2.960 znaków ze spacjami, czyli… standardowa jedna stroniczka.
Natomiast tekst książki pt. W jaśminach. Opowiadania niedawne i nowe to 14 opowiadań, 445496 znaków ze spacjami, około 200 stron znormalizowanego maszynopisu. Ileż trzeba mieć arogancji by 200 stronicową książkę „załatwić” zaledwie jedną(!) stroniczką byle jak napisanej, za to wyjątkowo złośliwej opinii.
Ważna jest jednak nie ilość, lecz jakość. Przyjrzyjmy się zatem z jaką sumiennością i rzetelnością anonimowy autor opinii wypełnił swoje opiniodawcze zadanie, na zamówienie Jarosława Zalesińskiego, dyrektora WiMBP w Gdańsku, która zgodnie ze statutem prowadzi działalność wydawniczą.
Anonimowy autor opinii od razu zaczyna od negacji:
„Tom opowiadań Jana P. Grabowskiego W jaśminach nie rokuje nadmiernych nadziei na pozyskanie czytelników. Trudno sprecyzować grupę odbiorców, dla której te opowiadania są przeznaczone”. I następne dwa zdania w tym samym stylu.
Jarosław Zalesiński w zdawkowej e-mailowej korespondencji do mnie, wielokrotnie podkreślał, że jedynym kryterium (ustanowionym nie wiadomo przez kogo i na jakiej podstawie) jest… „wartość artystyczna tekstu”.
Anonimowy autor opinii jeszcze nie przeczytał książki, a już „rokuje”. Otóż gdyby znał twórczość literacką autora książki W jaśminach, to powinien także wiedzieć, że debiutancki zbiór opowiadań pt. Zabójstwo Ahuramazdy został wydany przez Wydawnictwo Morskie w 1979 r. w nakładzie… 10.000 (dziesięć tysięcy) egzemplarzy. Opowiadania te na tyle podobały się czytelnikom, że rok później tj. w 1980 r. Wydawnictwo Morskie wydaje moją minipowieść pt. Ukryte spojrzenie w nakładzie również 10.000 (dziesięć tysięcy) egzemplarzy. W niedługi czas potem Wydawnictwo Morskie popisuje ze mną także umowę na wydanie następnej książki prozatorskiej, która, ze względu na stan wojenny i likwidację wydawnictwa, pozostaje do dnia dzisiejszego w maszynopisie.
W 1993 r. Wydawnictwo Sanmedia w Warszawie wydaje moją powieść Strefa nocy w nakładzie 5.000 (pięć tysięcy) egzemplarzy.
Jeśli dodam do tego, że opowiadania, które napisałem, otrzymały bardzo wiele nagród i wyróżnień na ogólnopolskich konkursach literackich, jeśli dodam do tego, że były publikowane na łamach ogólnopolskich i regionalnych czasopism literackich, to argument anonimowego autora opinii, że W jaśminach „nie rokuje nadmiernych nadziei na pozyskanie czytelników” jest niedorzeczny i bezpodstawny.
A poza tym w aktualnej rzeczywistości wydawniczej książki są drukowane, nawet tzw. „poczytnym” pisarzom w nakładzie… 200, 300 egzemplarzy. A wreszcie, nawiązując do słów Reginy Witkowskiej o nadawaniu „na jednej fali” autora i odbiorcy, ja mam czytelników, którzy na moje książki czekają.
A Jarosław Zalesiński jako dyrektor WiMBP w Gdańsku, aby ten kontakt autor – czytelnik realizować, wszystkimi możliwymi sposobami uniemożliwia nie tylko wydanie w. wym. książki, ale odmawia także zorganizowania spotkania autorskiego.
Po czterech zdaniach wstępu w swojej opinii anonimowy autor cytuje wyrwany z kontekstu obszerny fragment opowiadania Przebudzenie w cieniu jabłoni, po czym cały Kwartet malborski, w skład którego wchodzi to opowiadanie, kwituje – nie mając żadnych merytorycznych argumentów – złośliwą uwagą o… „pretensjonalności i miałkości”.
Pierwodruk Kwartet malborki miał w książce Sonata obojowa. O tym utworze Ksiądz Infułat Stanisław Bogdanowicz w słowie wstępnym pisze, co następuje (nawiasem chciałbym podkreślić, że Bazylika Mariacka w Gdańsku była wydawcą tej książki):
„Kwartet malborski, pisany prozą, prowadzi nas do małej ojczyzny lat młodości autora. W najprawdziwszej ciszy, gdy »nie słychać ani odrzutowców rozdzierających gwiezdny pył, ani dalekiego poszczekiwania psów, ani świerszczy, ani nawet wróbli gnieżdżących się pod dachówkami« rodzi się myśl, że »w gruncie rzeczy najważniejsze jest zawsze i wszędzie zachować siebie«.
I łatwiej to chyba zachować w Malborku, gdyż »wszelki chaos i zamęt biorą się z wielkich miast, gdzie ludzie żyją w przypadkowym i bliskim sąsiedztwie«.
Wszystkie, bowiem krajobrazy i widoki, wszystko czego doświadczamy mieści się »jak gdyby zaledwie w trzech wymiarach wobec niemal wirtualnej rzeczywistości« w rozległym malborskim »hortus deliciarum«.
Tu, w cieniu zamkowej wieży, łatwiej odpowiedzieć na pytanie: »Czy, wobec tego, warto tu aż tak się szarpać, tracić czas i życie na jakieś ziemskie sprawy? Stamtąd, z perspektywy gwiazd, czymże jest nasze życie? I czegóż tu się bać? I na cóż zastanawiać się: co będzie potem? Po…«
Tym bardziej, że »Gdybyż te wszystkie drzewa, ptaki na nich i wśród nich, gdybyż te wiatry nadciągające z nieodległego lasu i gdybyż to niebo ponad ogrodami, ponad sadami tak niekiedy bliskie, że wszędzie obecne, gdybyż to wszystko mogło przemówić, ileż wówczas można by usłyszeć, o iluż zdarzeniach można by się dowiedzieć, ileż dostrzec rzeczy i zjawisk na pozór, i na co dzień, niedostrzegalnych?«.
Na szczęście dzięki Jubilatowi one przemawiają. Co więcej, do każdego z nas przemawia… nasz własny Malbork. »A każdy dzień, każde zdarzenie, nawet ta opowieść o Weronice potwierdza: że coraz większy jest obszar, który już przemienił się w Wieczność«.
Wyjątkowym przeżyciem jest lektura nowego tomu Jana P. Grabowskiego. Jest to lektura fascynująca i porywająca. Warto do niej wracać”.
Dla anonimowego recenzenta Jarosława Zalesińskiego Kwartet malborski to wyłącznie „pretensjonalność i miałkość”.
Natomiast dla recenzentki Bożeny Bobrzyk jest to „czteroepizodyczny poemat napisany prozą”. („Sonata obojowa. Wybór liryków – książka wydana w 25-lecie twórczości literackiej Jana P. Grabowskiego, składa się z dwóch części: na pierwszą składają się liryki napisane przez autora w latach 2000-2002, drugą część stanowi tzw. Kwartet malborski – czteroepizodyczny poemat zapisany prozą”.
Bożena Bobrzyk, Klasyczno-romantyczna sonata, czyli chwila refleksji o Sonacie obojowej. Wyborze liryków Jana P. Grabowskiego. Recenzja. Kraków, 22 grudnia 2003 r.).
W podobny sposób jak Kwartet malborki anonimowy recenzent Jarosława Zalesińskiego traktuje opowiadanie Cumań.
Opowiadanie to zostało nagrodzone na ogólnopolskim konkursie literackim w Lublinie. A recenzent Jerzy Binkowski w swojej recenzji pisze o Cumaniu, że:
„W tym opowiadaniu Autor zaprezentował największy kunszt pisarski. Podejmując najtrudniejszy wątek historii życia rodziny, pragnąc ujawnić najbardziej rozszarpaną, niezabliźnioną ranę, używa wyrafinowanego swoją prostotą chwytu literackiego”.
Sądząc ze złośliwości jakie anonimowy recenzent powypisywała na temat Kwartetu malborskiego i Cumania można twierdzić, że ów autor co najwyżej te powiadania przerzucił. Na pewno ich nie przeczytał.
W dalszej części swojej anonimowej recenzji, recenzent Jarosława Zalesińskiego pisze, co następuje:
„Wątki związane z opowieściami rodzinnymi mają jednak jakiś potencjał. Nie można tego powiedzieć o reszcie tekstów. Autor epatuje często kulturowym tam obyciem, np. w opowiadaniu pod manierycznym tytułem: ŚWIAT TO TYLKO OBRAZY WYKREOWANE PRZEZ NASZA ŚWIADOMOŚĆ 3 (Albo: tęskniąc za czasami Stanleya Kubricka i Federica Felliniego) – czytamy tutaj inkrustowane tytułami filmów, nazwiskami twórców wynurzenia, ubrane w szczątkowe dodatki fabularne”.
Czytamy? Może anonimowy autor Jarosława Zalesińskiego przerzucił pierwsze pięć opowiadań ze zbioru W jaśminach, ale pozostałych dziewięciu(!) w ogóle nie przeczytał.
Anonimowy autor Jarosław Zalesińskiego nie potrafi także dokładnie przepisywać nawet tytułów opowiadań. Gdyby chociażby zerknął na przypis, to dowiedziałby się, że tytuł w. wym. opowiadania jest fragmentem cytowanej wypowiedzi prof. Francisa Cricka, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii, współodkrywcy podwójnej spirali DNA, a nie jakimś „manierycznym tytułem”.
Poza tym opowiadanie Świat to tylko obrazy wykreowane przez naszą świadomość otrzymało Nagrodę Grand Prix na Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Mieczysław Stryjewskiego.
Natomiast Jerzy Binkowski w recenzji z 12 sierpnia 2022 r. o tym opowiadaniu pisze, co następuje:
„Na kolejnych kartkach opowiadań dowiadujemy się, że Autor opowiadań niedawnych i nowych jest również kinofilem. Jako argument, że mamy podstawy, aby tej deklaracji dać wiarę, Autor prezentuje nam listę najpiękniejszy filmów kinematografii światowej. Jednak ciagle niepokoi go myśl, że jedynie doskonałym reżyserem najpiękniejszego filmu jest ten film, który powstaje sam z siebie, który jest naturalnym zjawiskiem, konsekwencją praw Wszechświata, „bo stwarza go Ten, Który jest największym reżyserem i oto nieustannie inscenizuje widzialny świat z co chwila zmieniającym się oświetleniem, z przyrodą jako żywą scenografią, z ludźmi jako aktorami?”.
Swoją recenzję na temat książki W jaśminach anonimowy recenzent Jarosława Zalesińskiego kończy zjadliwym zdaniem na temat Agistri, pisząc, co następuje:
„W opowiadaniu Agistrii bohaterowie z kolei recytują wiersze Frosta w oryginale, porozumiewają się tym kodem, w międzyczasie zaś otrzymujemy głębokie wynurzenia typu: i tu autor anonimowej recenzji przytacza wyrwany z kontekstu fragment opowiadania.
Przede wszystkim, nie bohaterowie, lecz jedna z postaci recytuje wiersz – a nie wiersze – Roberta Frosta.
Co do opowiadania Agistrii, to w 2018 r. zostało ono wyróżnione na X Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Romanse niezmyślone”, zorganizowanym przez redakcję „Tygodnika Zamojskiego” w Zamościu. (W konkursie wzięło udział 250 prac; nagrodzono i wyróżniono 6 prac). Opowiadanie to także zostało opublikowane w trzech kolejnych numerach „Tygodnika Zamojskiego”.
Złośliwości zatem anonimowego recenzenta Jarosław Zalesińskiego, że opowiadania te „nie rokują nadmiernych nadziei na pozyskanie czytelników” wobec powyższego są bezzasadne.
Podobnie rzecz się ma z pozostałymi opowiadaniami ze zbioru W jaśminach, o których anonimowy recenzent Jarosława Zalesińskiego nawet nie wspomina.
Albowiem opowiadanie pt. Werdykt otrzymało w 2019 r. wyróżnienie na XIX Ogólnopolskim Konkursie Literackim, zorganizowanym przez Oświęcimskie Centrum Kultury, pod patronatem Prezydenta Miasta Oświęcim. (W kategorii prozy wzięło udział 208 prac; nagrodzono i wyróżniono 5 prac).
A opowiadanie Kajetan i Clara zostało również opublikowane w trzech kolejnych numerach „Tygodnika Zamojskiego”.
W 2021 r. opowiadanie pt. Lunia otrzymało wyróżnienie na Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Opowiedz o miłości”, zorganizowanym przez Bibliotekę Raczyńskich w Poznaniu i Koleje Wielkopolskie.
Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Lema. Z tej okazji, w numerze 3/2021 czasopisma „Urania – Postępy Astronomii” ogłoszony został konkurs literacki na teksty w języku polskim pisane prozą, inspirowane polskimi badaniami naukowymi. Opowiadanie Wieża liczb, wieża słów zostało wyróżnione publikacją w tym czasopiśmie.
Anonimowy recenzent Jarosława Zalesińskiego nazywa opowiadania (których nie czytał) „Pacykarskim rokoko z początku XXI wieku, przeplatane wtrętami banalistycznymi – tak można najkrócej określić stylistykę tych utworów.”
Natomiast Jerzy Binkowski recenzent tych opowiadań swój tekst o tej książce podsumowuje następująco:
„W jaśminach – opowiadania dawne i nowe – wzbudzają niepokój. Jaśmin to pięknie pachnąca roślina. Zapach i walory estetyczne są oszałamiające. Jaśmin ma drobne kwiaty, najczęściej w odcieniach bieli niekiedy różu. Jego zapach jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech, dlatego też bywa częstym dodatkiem do perfum, w których stanowi piękno barwy, jakby z serca – zapach intensywny i świeży. Wyraźnie mieszają się w nim cierpkie i słodkie brzmienia.
W symbolice jaśminu kryje się jednak pewna dwuznaczność. Oznacza on jednocześnie czystość, ale jest też kojarzony ze zmysłowością, być może ze względu na swój upojny zapach, uznawany jest jaśmin za symbol tajemnic miłosnych w relacjach kobiety i mężczyzny.
Tak, znalazłem w książce zarówno zmysłowość, piękne kobiety, kochliwych mężczyzn ale i dramatyczne losy relacji międzyludzkich. To jest inspirująca lektura, pełna głębokiej refleksji dystansu oraz inteligentnego poczucia humoru”.
Podsumowując
„Seria prozatorska” Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku nie ma żadnego umocowania prawnego tzn. w sprawie jej funkcjonowania nie została ustanowiona żadna uchwała, żaden regulamin, żadna procedura.
Nie działa także na zasadach konkursowych, czy też zgłaszanych utworów nie kwalifikuje żadna kapituła, żadna komisja.
„Biblioteka prowadzi działalności wydawniczą”. I na tej podstawie Jarosław Zalesinski, dyrektor WiMBP w Gdańsku może według własnego widzimisię i kiedy chce, skierować książkę do oceny recenzenckiej. Recenzja może być anonimowa i świadcząca o tym, że jej autor nie tylko nie czytał książki, ale wypisuje na jej temat wyłącznie złośliwości i androny.
Gdyby Jarosław Zalesinski skierował W jaśminach. Opowiadania niedawne i nowe do oceny recenzenckiej (tylko na jakiej podstawie?) w ustawowym terminie od otrzymania wniosku z jej wydaniem, a nie zwlekał pół roku, to nie protestowałbym.
Gdyby Jarosław Zalesiński recenzję przysłał do mnie, tak jak zapewniał, a nie poza moimi plecami do Zarządu Okręgu Pomorskiego Polskiego Związku Niewidomych, też bym nie protestował.
I gdyby recenzja nie była napisana „maczkiem” i spełniła standardowe warunki formalne co do edycji tekstu, to także bym nie protestował.
I gdyby recenzja była nie anonimowa, a poza tym nie byłoby do niej zastrzeżeń formalnych oraz gdyby to była recenzja napisana nade wszystko w sposób profesjonalny, merytoryczny, również bym nie protestował.
Brak mi słów by nazwać, by określić sposób w jaki, w związku z wnioskiem dotyczącym wydania w ramach „serii prozatorskiej” książki W jaśminach. Opowiadania niedawne i nowe, zostałam przez Jarosława Zalesińskiego, dyrektora WiMBP w Gdańsku potraktowany.
Lekceważenie obowiązujących przepisów, arogancja, złośliwość, podłość, nikczemność… to stanowczo za mało.
Jan P. Grabowski
Gdańsk, 17 maja 2023 r.
PS
13 czerwca 2023 r. otrzymałem z sekretariatu Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku przesyłkę zawierającą w. wym. anonimową recenzję z datą 29 września 2022 r. i podpisem… Artur Nowaczewski.
A więc aż osiem(!) miesięcy WiMBP w Gdańsku ukrywała nazwisko swojego recenzenta. Pytanie: dlaczego?
Co dziwniejsze list datowany na 6 września 2022 r. z ową anonimową (bo wówczas nie podpisaną) recenzją WiMBP w Gdańsku skierowała, poza moimi plecami, do Polskiego Związku Niewidomych w Gdańsku. Po co to uczyniono?
Jakim to poza tym sposobem WiMBP w Gdańsku 6 września 2022 r. kieruje list z recenzją napisaną dopiero… 29 września 2022 r.?
Artur Nowaczewski, któż to jest? Gdzieś mi się to nazwisko obiło o uszy. Zajrzyjmy do Wikipedii: poeta i krytyk literacki, w dodatku adiunkt, w dodatku muzyk, podróżnik itd. Ba! Człowiek światowy, bo zaliczył Koreę Północną.
No cóż, można zostać poetą na zawsze z dwiema, trzema marnymi książczynami. Można i się uważać za krytyka literackiego z takimż dorobkiem. Można i uważać się za muzyka z płytą, o której nikt nie słyszał.
Mój znajomy W. często powiada, że można być albo pracownikiem nauki albo pisarzem (poetą). Łączenie tych obydwu profesji daje przeważnie marne rezultaty. W obydwu dziedzinach. A co dopiero, kiedy ktoś stara się trzymać kilka srok za ogon.
Gdyby Artur Nowaczewski przeczytał W jaśminach. Opowiadania niedawne i nowe oraz napisał rzetelną, nawet bardzo krytyczną recenzję, to pochyliłbym głowę z pokorą i przyjął ją do wiadomości.
Tymczasem to, co zaprezentował Artur Nowaczewski nie jest recenzją ani w sensie formalnym, ani tym bardziej merytorycznym. To kompletna kompromitacja.
Gdybym miał w dwóch słowach powiedzieć, co moim zadaniem zadecydowało, że na podstawie jednej (jedynej!) nieprofesjonalnej recenzji książka W jaśminach. Opowiadania niedawne i nowe nie została przyjęta do wydania w „serii prozatorskiej” WiMBP w Gdańsku, powiedziałbym, że… niegodziwość i zawiść.
Gdańsk, 17 czerwca 2023 r.
[*] W 2022 r. minęło czterdzieści pięć lat od mojego debiutu prasowego. Natomiast twórczością literacką zajmuję się de facto od chwili publikacji w 1970 r tomika wierszy pt. Rzeczy liryczne, czyli od przeszło pięćdziesiąt lat.