O, KRAJOBRAZIE… panteistycznie, metafizycznie, mistycznie (wywiad[2] z Janem P. Grabowskim, poetą krajobrazu)

Motto:

 

„Albowiem trwa tutaj prawie niebiańska cisza.

A lekkość poranka tak krajobraz uwzniośla,

że w światła wibracjach

wydaje się jakby wszystko miało istnieć

zaledwie przez chwilę? Przystaję cały

olśniony tym – i dla mnie – odświętnym widokiem”.

 

Zanurzając dłonie w wodzie zielonej jak nefryt,

fragment większej całości[1]).

 

 

 

 

Weronika Cybulska[3] (Cybulska): – Panie Janie, chciałabym przeprowadzić z Panem krótki wywiad na temat jego twórczości, bo przecież jest Pan poetą krajobrazu, panteistą, „lakistą” [4]

Jan P. Grabowski[5] (Grabowski) – O, bardzo dziękuję za zainteresowanie. A skąd Pani mnie – mówiąc kolokwialnie… wygrzebała? Nie jestem przecież poetą ani modnym, raczej powiedziałbym chyba staroświeckim. No bo kto teraz zajmuje się krajobrazem w  twórczości poetyckiej…

Cybulska – Przepraszam, ale po co ta „rekomendacja”? Co Pana fascynuje w krajobrazie, że stał się on tematem bardzo wielu Pana wierszy?

Grabowski – Krajobraz to, na pozór, bardzo banalny temat. No bo co może być ciekawego w krajobrazie – przykładowo – Szwajcarii Kaszubskiej, gdzie „dzieje się” wiele moich utworów? Jedziemy tam przeważnie na jeden dzień, czasami na dłużej, aby uwolnić się od miasta, połowić rybki, pogrillować w towarzystwie, napić się piwka.

A co do fascynacji, to najpierw może kilka słów wstępu (a „słynę” raczej z długich wstępów, ale zaraz będzie do rzeczy). A więc twórczość literacka, w tym nade wszystko poetycka, przedstawia relacje: człowiek-człowiek, czyli poziome. Relacje pionowe, czyli człowiek-Bóg, są w obecnej „oświeceniowej” dobie passé.

Tu na marginesie chciałbym wspomnieć, że chyba najdoskonalej relacje pionowe przedstawił Ingmar Bergman w swojej „trylogii pionowej”[6]. A skoro już jesteśmy przy sztuce filmowej, to jako kinofil, chciałbym podkreślić, że bardzo lubię kino epickie np. filmy Davida Leana[7], gdzie właśnie krajobraz odgrywa bardzo ważną rolę.

Wracając jednak do tematu to mnie relacja człowiek-człowiek nie interesuje. No bo cóż więcej na ten temat można jeszcze powiedzieć, gdy wszystko powiedział, i przedstawił, Szekspir. Natomiast relacja człowiek-Bóg, człowiek-natura, człowiek-krajobraz, chociaż można powiedzieć, że w tej kwestii wypowiadali się już Romantycy, interesowała mnie od zawsze.

Cybulska – A Pan jest przecież uważany za poetę-panteistę.

Grabowski – No niby tak, ale nie do końca się z tym zgadzam. Zacznę może od tego, że nie wyobrażam sobie, iż współczesny artysta, w tym poeta jest niewierzący. Że nie wierzy w Boga. No bo jeśli nie wierzą w Boga, to w co wierzą? I tu właśnie dochodzę do mojej fascynacji krajobrazem. Pozwoli Pani, że posłużę się przykładem.

Cybulska – Słucham.

Grabowski – Ze znajomym malarzem wybrałem się nad jedno z kaszubskich jezior. On miał malować, ja coś może napisać. On siedział na jednym pomoście, ja na drugim. Na wszelki wypadek, by nie uchodzić za dziwaków, rozłożyliśmy także sprzęt wędkarski. Mój znajomy zaczął coś tam szkicować, po czym mruknąwszy „ – jakże tu nudno”… zasnął. A ja wtedy patrząc na zmieniające się barwy wody, na tę cudowną powietrzność nad nią, na niebo tak odległe a jednak bliskie… doświadczyłem nagłego przypływu energii, mówiąc kolokwialnie… doznałem metafizycznych „dreszczy”, bo uświadomiłem sobie nie tylko jak bardzo jestem mały i nietrwały wobec ogromu i piękna widzialnego krajobrazu, ale i tego, że niemal dotyka mnie obecność Tego, który to wszystko stwarza, mało tego…

Cybulska – …że krajobraz, natura, sam Pan Bóg do Pana przemawia. Przykłady można znaleźć w bardzo wielu Pana wierszach.

Grabowski – Tak właśnie tego doświadczam. Krajobraz bowiem można doznawać nie tylko fizycznie: poprzez jego widzialność, słyszalność, jego wonie ale również metafizycznie, powiedziałbym nawet mistycznie. Najczęściej krajobraz dociera do nas naocznie, lecz jakże często patrzymy, lecz nie widzimy. Podam Pani jeszcze jeden przykład.

Cybulska – No, dobrze, oby to miało coś wspólnego z Pana twórczością na temat krajobrazu.

Grabowski – Otóż bardzo lubię muzyków. Muzyka to przeciez transcendentne krajobrazy. Mój znajomy Wincenty, zwany popularnie Wiciem, to doskonały oboista. Swego czasu lubił jednak wypić. Spotykaliśmy się na plaży w Gdańsku Stogach. Przynosił z sobą cały plecak wina, którym obdarowywał go wielbiciel jego talentu, właściciel winiarni. Siadaliśmy na piasku i popijając rozmawialiśmy. Ja przezornie robiłem tuż obok siebie tzw. jamkę i tam wylewałem wino. Bo gdym wypił to, co Wiciu mi nalewał, to bym się z tej plaży nie ruszył. Któregoś razu, a było to po pięknym wrześniowym dniu, siedzimy nad Zatoką Gdańską i podziwiamy jej urodę. W pewnym momencie pytam Wicia:

– Czy widzisz to zjawisko nad zatoką?

– Nad zatoką? Niby gdzie? Przed chwilą zaszło Słońce, jest ślicznie, ale ja nic nie widzę.

– Naprawdę nic nie widzisz? A to może tak masz po tym winku?

Wiciu popatrzył na mnie uważnie, wypił duszkiem kolejną szklankę wina i rzekł.

– No Jan, kurde balans, przecież nic nie widać.

– A widzisz tuż nad horyzontem, te fioletowoczerwone, powiększające się barwy.

– O, kurde balans, co to to jest? Gdybyś mi nie pokazał, nigdy bym tego nie zauważył.

– To jest cień Ziemi, inaczej zwany Pasem Wenus.

Tu Wiciu użył jako największą aprobatę jeszcze jednego kolokwializmu, którego raczej wolałbym nie powtarzać.

Cybulska – Panie Janie, chyba jednak odbiegliśmy od tematu. Od świętości krajobrazu do kolokwializmów na jego temat.

Grabowski – Nie zgadzam się z Panią. Bo, chciałem powiedzieć, za pomocą tych przykładów, że bardzo często nie dostrzegamy nawet fizyczności, naoczności krajobrazu. Ja osobiście bez obecności, drzew, jezior, bez Zatoki Gdańskiej nie wyobrażam sobie życia. Bardzo często przesiedziałem cały dzień na jeziorem czy nad zatoką i absolutnie się nudziłem. Zawsze wtedy wracałem do Gdańska z wierszem, a nawet kilkoma.

Cybulska – Dziękuję za ten krótki wywiad, Chyba najlepszym jego podsumowaniem będzie fragment Pana wiersza[8] o krajobrazie napisany w Juracie:

„Na pozór »nic« nieznaczący czas, bo nie dzieje się »nic«: / oprócz tego, że szumi morze, wieje wiatr, świeci Słońce i / ludzie – w tym krajobrazie chyba jak najbardziej zbędni – / idący skądś – dokądś. Dokąd i skąd czyż naprawdę wiedzą? // I ja jestem na skraju tego krajobrazu, na skraju światłości. / Czego tutaj szukam, czego nie zgubiłem? A czyż odnaleźć / chciałem? Pozostaję wciąż z przekonaniem: czy tu byłbym / czy nie i tak wszystko bez jakichkolwiek zmian by pozostało”.

 

Wywiad został przeprowadzony we wrześniu 2022 r., w przededniu 45 rocznicy debiutu prasowego poety.

 

PS do tego zapisku załączam zdjęcie miejskiego „krajobrazu” wykonanie 16 października 2022 r., na Chełmie, tuż przez zachodem Słońca.

 

[1] Jest to fragment wiersza pt. Zanurzając dłonie w wodzie zielonej jak nefryt, pochodzącego z poliptyku pt. Pięć liryków znad jeziora Mausz, 1991 r.

[2] Wywiad przeprowadzony w przededniu 45 rocznicy debiutu prasowego Jana P. Grabowskiego jako poety. Grabowski bowiem w prasie debiutował jako poeta wierszem pt. Dotykanie czasu opublikowanym w „Dzienniku Bałtyckim”, Gdańsk 1 października 1977 roku. Jak się okazuje faktyczny debiut poetycki Grabowskiego miał miejsce w 1970 r., kiedy to nakładem własnym wydał tomik Rzeczy liryczne.

[3] Weronika Cybulska, historyk literatury, krytyk literacki, eseista. Autorka m.in. książek Krajobraz w twórczości poetyckiej (1995), Pejzaże malborskie w twórczości literackiej Jana P. Grabowskiego (2000), Impresjonizm i luminizm w wierszach Jana P. Grabowskiego (2003), „Lakista”, „ricardianin”, „kubrican”, czyli rzecz o pozapoetyckich zainteresowaniach poety (na przykładzie twórczości literackiej Jana P. Grabowskiego) (2016).

[4] Według Słownika Języka Polskiego – „pisarz należący do grupy poetów angielskich w pierwszej połowie XIX wieku, mieszkających nad jeziorami w Westmoreland, przeciwstawiających się klasycyzmowi przez wprowadzenie pierwiastka uczuciowego do opisów przyrody”.

[5] Jan P. Grabowski, ur. 8 czerwca 1947 r. (prywatnie Jan Grabowski. Aby jednak nie być mylonym z pisarzem książek dla dzieci właśnie Janem Grabowskim, wszystkie swoje utwory podpisuje jako Jan P. Grabowski (P. = Piotr). Jan P. Grabowski, prozaik, a nade wszystko poeta, autor m.in. Szkarłatu i błękitu (1994), Koloru chryzoprazu (1997), Światła popielatego (1999), Sonaty obojowej (2003), Złota i bieli (2007), Poezji. W tempie andante (2009), Srebrnego adagio (2010), Przez chwilę… (2012), W czerni. I w bieli (2015) oraz opublikowanych na stronie internetowej autora www.grabovius.com m.in. Jak szelest jedwabiu (2020) oraz Pod Księżycem Żniwiarzy (2020).

[6] Trylogia filmowa, trzy filmy fabularne, których scenarzystą i reżyserem jest Ingmar Bergman (1918-2007). Są to następujące filmy: Jak w zwierciadle (Såsom i en spegel – 1961), 89 min.; Goście Wieczerzy Pańskiej (Nattvardsgästerna – 1963), 81 min.; Milczenie (Tystnaden – 1963), 96 min.

[7] David Lean (1908-1991), reżyser takich film m.in. jak: Lawrence z Arabii (Lawrence of Arabia – 1962), 216 min.; Córka Ryana (Ryan’s Daughter – 1970), 195 min.; Podróż do Indii (A Passage to India – 1984), 163 min.

[8] Dwa wiersze napisane w Juracie (Albo: Słuchając De l’aube à midi sur la mer z La Mer Claude’a Debussego). Pierwszy. A tutaj – tymczasem – nie dzieje się „nic”?