LITERACKI NOBEL. A TYMCZASEM…

Motto:

 

„Bo / Kobieta to / Jesień / Bowiem niesie / To /

Co jakże nie w modzie / Umiejętność / Nieczęstą / – umieć /

Barwnie / I pięknie / Odejść / Mgłą / Księżycową, nad łąką poświatą /

(Nawet Bóg / Chłopu dał, co tam mógł / A / Babie – lato) /

I odchodzę / Ale rozwielobarwniam / i odchodzę /

Ale pozłacam / I odchodzę / By nigdy nie wrócić /

A zostawiam / z tęsknotą / jak kartką – że »Zaraz wracam«”.

 

Andrzej Poniedzielski Portrety – jesień

 

A tymczasem trwa złota polska jesień. Najpiękniejsza pora roku. Za kilka dni ma jednak obniżyć się temperatura do około zaledwie plus dziesięciu stopni Celsjusza, ale i wtedy może być pięknie.

Z uśmiechem i zdziwieniem obserwuję zachowania ludzi, którzy przy plus co najmniej siedemnastu stopniach Celsjusza chodzą w ogromnych, grubych, zimowych czapach, kręcą wokół szyi jakieś olbrzymie chomąta oraz chodzą w butach po kolana na monstrualnie grubych podeszwach.

(A swoją drogą jakaż ta moda obuwnicza jest dziwaczna. Nie wiedzieć po co wtykane są białe podeszwy albo owe podeszwy są monstrualnie grube. A poza tym zupełnie bezsensownie do sznurowanych butów dodawane są jeszcze boczne zamki. Niby po to, aby je szybciej i „wygodniej” wdziewać? Zupełny bezsens. Nie po to sznuruję buty, aby mi się ów zamek co rusz …„rozdziawiał”).

A poza tym sensacja, bo oto nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymała Annie Ernaux za książkę pt. Lata. Od razu zaczęły się poszukiwania tej książki, bo przeciez prawie nikt o Ernaux w Polsce nie słyszał. (Tak to bowiem teraz jest z literackimi Noblami, że otrzymują tę nagrodę pisarze, których twórczość jest prawie nieznana).

Lata wydało Wydawnictwo Czarne. Rzadko, bardzo rzadko, kupuję książki. Bo nie dosyć, że są potwornie drogie, to w przeszło 90% to produkty jednorazowego użytku (kup, przeczytaj, wyrzuć), a ponadto zawsze dotąd były to nieudane zakupy.

Okazało się, po ogłoszeniu werdyktu, że nagle Lat zabrakło. I to wszędzie. Nawet w Internecie, trzeba czekać na dodruk, który pojawi się za kilka tygodni.

W środę jednak tj. 12 bm. (słowa te piszę 15 bm. w sobotę) byłem w Gdańsku w bibliotece. W drodze powrotnej idę i patrzę, a tu na wystawie stoją Lata z karteczką „Nobel 2022”. Zaszedłem, zapłaciłem aż 39,90 zł i po powrocie do domu natychmiast zabrałem się do czytania. Wypożyczone książki, w tym m.in. Fantomy Kuncewiczowej, muszą poczekać.

Na twardej okładce Lat, wydawca zachęca do lektury pisząc m.in., że:

„Choć Ernaux boleśnie odsłania własne korzenie, udaje się jej zachować dystans, a dzięki brawurowej formie literackiej oddaje czytelnikom dzieło wybitne i kompletne”.

Wydawnictwu wtóruje recenzentka pisząc m.in, że:

„Annie Ernaux pisze mięsem, jej proza paruje. To pot, pierdnięcia i krew – nie bohaterska, tylko zwykła, z zadrapań, okresów i skrobanek”.

No cóż, zachwalać do lektury można na różne sposoby, być może owe „pierdnięcia” i „skrobanki” kogoś zachwycą. W każdym razie ja, jako czytelnik z długim – i jeszcze dłuższym – stażem, postanowiłem doświadczyć tej „brawurowej formy” oraz „dzieła wybitnego i kompletnego”.

Książka liczy 230 stron tekstu pisanego dziwacznym, bezosobowym, stylem. Styl pierwszoosobowy byłby na pewno przekonywujący, a tu: „pedałowało się”, „uczyło się”, „jadło się”, „wkraczało się”, „nie zastanawiano się” itd.

Zanim następuje tekst poprzedza go prolog w postaci zapisku, że: „Znikną wszystkie obrazy” tj. m.in., że:

oto „nieznajomy z dworca Termini w Rzymie, który do połowy opuścił storę w swoim przedziale pierwszej klasy i niewidoczny aż do pasa, stojąc bokiem, manipulował penisem w intencji opartych o framugę opuszczonego okna młodych pasażerek pociągu na sąsiednim peronie” (s. 9);

oto „toalety w podwórzu za domem w Lillebonne, tuż nad rzeką, ekskrementy zmieszane z papierem unoszone powoli przez pluskającą wodę” (s. 10);

oto „straszne zdania, o których powinno się zapomnieć, natrętniejsze od innych z powodu wysiłku wkładanego w to, aby je wymazać z pamięci, wyglądasz  jak zwiędnięta kurwa” (s. 11).

A dalej już idzie tekst i takie oto „brawurowe” rewelacje, że:

oto „chłopka, która donośnie pierdzi w przedziale w obecności Niemców i oznajmia wokoło: »Jak nie można im powiedzieć, to da się im poczuć«” (s. 19);

oto „Évelyne J., której pod ławką włożyła rękę do majtek i dotknęła małej lepkiej kulki

F., z którą nikt nie rozmawiał, wysłana do sanatorium, w dniu badania lekarskiego miała na sobie niebieskie męskie slipy poplamione kałem i wszystkie dziewczyny się z niej śmiały” (s. 31);

oto „Zawartość nocnika służyła do użyźniania ogródka, odchody zgarnięte z ulicy po przejeździe konia do nawożenia kwiatów, gazety do zawijania warzyw, suszenia przemoczonych butów, podcierania się w wychodku.” (s. 34).

Dociągnąłem do strony 108, czyli prawie do połowy tego dzieła i dalej nie dam rady. Może komuś owe „własne korzenie” Ernaux wydadzą się intersujące, może i m.in. „wkraczało się” uzna za „brawurową formę literacką”. Mnie natomiast jej polityczno-społeczne (bo polityki w Latach jest aż nadto) rozważania oraz intymne, lecz banalne zwierzenia seksualne zupełnie ależ to zupełnie nie interesują. A poza tym to nudne wymienianie produktów, nazw towarów itd., po co to komu potrzebne?

Czasami, co mnie pozytywnie zaskoczyło, bo jest to rzadkość wśród piszących, Ernaux także chodzi do kina. Wymienia, że widziała m. in. Do utraty tchu, Cleo od 5 do 7, Zeszłego roku w Marienbadzie, Szczęście, a nawet Zakonnicę.

Odłożyłem, zatem, beż żalu, że umknęło mi coś nadzwyczajnego, lekturę Lat Annie Ernaux.

I tu chyba pora na smutną refleksję, że gdzieś tak po Miłoszu, literackie Noble niesamowicie się zdewaluowały.

Za to odświeżę sobie lekturę Fantomów Marii Kuncewiczowej. Wydanie stareńkie, bo z 1971 r., ale widać nieźle sczytane. Wiele w nim podkreśleń ołówkiem. Znaczy się, lektura kogoś co i raz mocno zainteresowała.  

Zapisek ten miał mieć motto: „Żyło się w pobliżu gówna. Wzbudzało śmiech”. Annie Ernaux Lata. Wybrałem jednak wiersz Poniedzielskiego.

15 października 2022 r.

PS

Nie sądziłem, że aż tak zainteresuje mnie siatkówka. Piszę „aż tak”, bo nigdy dotąd nie zdarzyło mi się abym mecz oglądał po raz wtóry. A obejrzałem powtórnie mecz Polska-Kanada, by tym razem skupić się wyłącznie na obserwacji gry libero tj. Marii Stenzel, która tak gorzko rozpłakała się po meczu Polska-Serbia. Pani Mario – chciałbym, aby te słowa w jakiś sposób dotarły do naszej libero – jest Pani wspaniała, pięknie Pani gra, a poza tym bardzo ładna z Pani dziewczyna i ja z wielką przyjemnością gratuluję Pani występu na tych mistrzostwach.

Niewiele brakowało do półfinału. Amerykanki byłyby po raz wtóry do pokonania… Nie ma jednak co rozpamiętywać. Dziewczęta walczyły z Serbkami do upadłego i za to im należą się jak największe gratulacje.

Półfinał Serbek z Amerykankami był okropnie nudny. Można by powiedzieć, że piękne Amerykanki walczyły z niepięknie grającymi Serbkami. A drugi mecz półfinałowy Włoszek z Brazylijkami to było siatkarskie cudo. Wygrały piękne Brazylijki i teraz w finale spotkają się z Serbkami. Będę zatem kibicował Amerykankom i Brazylijkom.

PPS Już po wszystkim: po nudnym meczu Amerykanki przegrały z Włoszkami, a Brazylijki oddały (dosłownie „oddały”) złoty medal Serbkom.

A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że za najlepszą zawodniczkę i jednocześnie najlepszą atakującą została uznana Serbka Tijana Bošković, która co do ilości zdobytych punktów zajęła dopiero… trzecie miejsce. Lepsza o jeden punkt była od niej Magdalena Stysiak.

W pamięć pozostanie najlepszy mecz turnieju Polek właśnie z Serbkami. I znakomita postawa Polek.

Tym bardziej nie zgadzam się z głupotami, które wypisuje w Internecie jakiś „znawca”, że:

„Takiego meczu nie wygrywa się tylko techniką i siłą, duch też musi być mocny, Polki nie traciły go do końca, nawet w tie-breaku, w którym prowadziły, traciły prowadzenie, odzyskiwały, by w końcu przegrać 14:16, po jednym z nielicznych błędów Marii Stencel”.

Przede wszystkim nie „Stencel”, a Stenzel. A poza tym zrzucanie przegranego meczu na Stenzel jest bzdurą.

17 października 2022 r.

PPPS

Fantomy Marii Kuncewiczowej mają prawie tyle samo stron, co Lata. Doczytałem Fantomy też do połowy i uważam, że lektura jest niezwykle zajmująca. Będę, oczywiście, czytał dalej.

Jeśli Lata otrzymały Nobla, to jaką nagrodę mogłaby, a właściwie powinna, otrzymać rzeczywiście znakomita pod względem treści i formy książka Marii Kuncewiczowej.

18 października 2022 r.

Do tego zapisku dołączam zdjęcia mojego ulubionego klonka, który rośnie po sąsiedzku.