„JUTRO, SZWAGIEREK, DO CIEBIE ZADZWONIĘ…”

„Jutro, szwagierek, do ciebie zadzwonię…” to były ostatnie słowa wypowiedziane przez mojego Szwagra Sławka. (Moja Żona ma dwóch braci: starszego – Arka i młodszego, zwanego Małym – właśnie Sławka). Sławek po krótkiej i ciężkiej chorobie zmarł w wieku 49 lat dnia 27 listopada br.

Słowa te Sławek wypowiedział 3 października br., gdy rozstawaliśmy się po promocji książki Przez chwilę… i uroczystym wręczeniu mi nagrody Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury. Niezależnie od powyższej uroczystości planowałem zorganizowanie promocji dla przyjaciół, znajomych i tych wszystkich, którzy lubią moje wiersze. Wybraliśmy termin 3 grudnia br.

Pogrzeb Sławka odbędzie się 1 grudnia br. Ktoby przypuszczał, że on, najmłodszy z rodzeństwa, umrze pierwszy. Zawsze rozpierała go energia, miał wspaniałe pomysły na tę tu rzeczywistość. Rzadko, bardzo rzadko się zdarza aby o kimś zmarłym pisać tylko w samych superlatywach. Zawsze uśmiechnięty, zawsze czymś zajęty, zawsze mający niezliczone pomysły, które innym nawet „przez myśl nie przeszły”.

W tym jego nieustannym zapracowaniu niekiedy, bardzo rzadko, udawało się go odciągnąć na chwilę oddechu. We wspomnieniach zostaje mi 19 września 2009 r., kiedy udało  się go namówić na ryby. Spędziliśmy wówczas ze sobą na łodzi kilka godzin. Była przepiękna pogoda. Sławek wiosłował przez całe jezioro, a potem jeszcze z powrotem. Gadaliśmy i ja od czasu do czasu spiningowalem. Wreszcie postanowiliśmy wracać. Pozostała do „obrzucenia” jeszcze jedna, ostatnia, zatoczka. I to tam właśnie „capnął” „spory”, bo 78 cm, szczupaczek. Dokupiliśmy wtedy jeszcze u Andrzeja, właściciela jeziora, kilka szczupaczków, bo z jednym, nawet „sporym”, nie wiadomo było co zrobić.

Sławek zwracał się do mnie per „szwagierek”: „szwagierek” to, „szwagierek” tamto. Zawsze pamiętał o moich urodzinach, imieninach, promocjach książek, w których uczestniczył, a nawet sponsorował. Pamiętał także o różnych innych rocznicach, uroczystościach itd. Był człowiekiem bardzo lubianym. Zawsze otoczony wianuszkiem kolegów, przyjaciół, znajomych.   

Czasami mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Sławek jest człowiekiem niezastąpionym, zupełnie unikatowym, a najważniejsze, bardzo wrażliwym na los innych osób. Ta cecha, gdy wielu, bardzo wielu nastawionych jest wyłącznie na siebie i żyją po to by „brać”, jest w dzisiejszych, niezwykle trudnych czasach, unikatowa. Bardzo, bardzo będzie mi go brakować i jego jakże charakterystycznego zwracanie się do mnie: „szwagierek”.

            „Jutro, szwagierek, do ciebie zadzwonię…” Czekam więc, Sławku, na ten telefon od Ciebie…

            Napisałem o Nim, dla Niego, wiersz, który załączam poniżej:

 

 

KAŻDA ŚMIERĆ JEST SNEM BEZ KOŃCA

 

Każda śmierć jest snem bez końca,

każda śmierć jest przedwczesna.

Twoja – Sławku – jakże jednak bolesna…

 

Pan cię – w kwiecie wieku – wezwał do siebie

abyś mógł Tam przed nami spacerować po niebie.

I spoglądać na nas swą uśmiechniętą twarzą

dopóki tutaj, i przed nami, drzwi się nie otworzą.

 

Drzwi się w końcu otworzą na łąki niebieskie.

I każdy z nas mógłby powiedzieć: „za wcześnie”.

Za wcześnie Tam i ty Sławku idziesz. Mógłbyś

tu pozostać dłużej aż dzień twój nie zgaśnie. A tak…

 

Pan cię – w kwiecie wieku – wezwał do siebie

abyś  mógł Tam nad nami spacerować po niebie.

„Kwiat wieku”, czyli pora lata, a więc przed tobą

jeszcze jesień i zima była. Jeszcze tyle dni miało być.

 

Pamiętam taki epizod z tobą: jezioro, my dwaj

na łodzi i szczupak, który nam się przytrafił.

Na zdjęciach, które wtedy zrobiłem, ty wiosłujesz

na nieodległy – w niebiosach już teraz – brzeg.

 

Dobrym człowiekiem byłeś, aniołem niemal

dla wielu z nas. O kim teraz jeszcze tak można

powiedzieć, gdy tak niepewny jest wokół czas.

Bo tu nie wiadomo komu ani w co warto wierzyć.

 

Niekiedy wydaje się, że Tam lepiej ci będzie.

I w spokoju będziesz na nas stamtąd wyglądał.

Bo niebawem każdy z nas do ciebie przybędzie.

Tutaj wszystko, wokół, jest podróżą. Albo i snem.

 

Każda śmierć jest snem bez końca,

każda śmierć jest przedwczesna.

Twoja – Sławku – jakże jednak bolesna…

 

29 listopada 2012 r.