„HOUSE OF CARDS”

Skończyłem oglądać dwie części serialu House of Cards. I co ja teraz będę oglądać? Przez kilka dni istniał dla mnie tylko ten serial. Śledzenie tego serialu było dla mnie jak niemal filmowe święto.

Nie chciało mi się w ogóle oglądać telewizji. Bo cóż w niej można zastać oprócz kłótni polityków, w kółko powtarzanych „wiadomości” o tym jak to m.in. gdzieś w Brazylii autobus wpadł do rzeki oraz nachalnych, coraz głupszych, „reklam”?

No i oczywiście są jeszcze, także bezustannie powtarzane filmy z gunsmenami. To bezczelne oszustwo ze strony operatora. Co miesiąc trzeba opłacać słony abonament za, jak w moim przypadku, nade wszystko „kanały” filmowe, a w zamian otrzymuję prawie wyłącznie powtórki z gunsmenami Jeśli widzę w zapowiedziach filmowych kadr z gunsmenem, od razu prawie w 100% wiadomo, że będzie to filmowy śmieć. Nie gustuję zatem w takich filmach.

Nie znoszę także w filmach „opienionych” scen z myjącymi zęby. Często poza tym wciska się w filmy „watę” z… kubkami. Im bowiem więcej scen z kubkami, gdy postaci siedzą, coś popijają z wielkich kubków i gadają, tym film jest, moim zdaniem, gorszy. Dawniej zamiast kubków były papierosy. Kiedy postaci nie miały co zrobić z rękami, a najczęściej z samymi sobą, zawsze paliły papierosy.

Dlatego tak bardzo podoba mi się serial House of Cards. Zdarzają się tam wprawdzie sceny z kubkami, ale – po pierwsze – jest ich niewiele i – po drugie – zawsze rozwijają akcję. A w ogóle genialna jest pierwsza scena w tym serialu, gdy Francis wybiega do rannego, w wypadku, psa i zaraz potem go uśmierca. Scena ta „ustawia” cały film.

 House-of-Cards

Jestem poza tym „fanem” pierwszych scen w filmie, pierwszych zdań w powieści, pierwszych wersów w wierszach. Uważam, że jaka pierwsza scena, taki też będzie cały film. W House of Cards pierwsza scena jest fascynująca i takiż jest cały serial.

I co ja teraz będę oglądać? House of Cards tak wysoko postawił poprzeczkę serialową, i filmową, że… chyba zacznę go śledzić jeszcze raz od początku.

Dlaczego w Polsce nie może powstać taki film? Podobnych tematów jest przecież bardzo wiele, produkcja mogłaby być skromniejsza, operatorów przecież mamy świetnych itd. Ba, niechby to i były na początek chociażby „kryminały” lub trillery. Przecież mamy ponoć świetnych pisarzy kryminałów.

A tymczasem codzienności jest taka, że filmowy repertuar i w kinie, i w telewizji, jest zdominowany przez gunsmenów w filmach-śmieciach.

26 marca 2015 r.