Dzień trwa już aż 9 godzin i 49 minut, ale w przyrodzie, w naturze w przestrzeni prawie tego nie widać, gdyż dni są ciemne, pochmurne i wietrzne.
W połowie lutego powinny jeszcze trzymać tęgie mrozy i mogłoby być ze 20 cm śniegu. A tu, gdy szedłem w Środę Popielcową na południową Mszę św. do Franciszkanów, usłyszałem gdzieś w oddali wiosennego ptaka. Zazwyczaj takie śpiewy słychać przed Wielkanocą, w marcu. Sądzę jednak, że zima jeszcze na dobre nie odeszła, że któregoś dnia znowu sypnie śniegiem i będzie kilkudniowa wichura.
Potem przeszedłem się po kilku księgarniach. W jednej z nich jakieś panie studentki próbowały mnie namówić na kupno przecenionych płyt młodych polskich piosenkarek. Odpowiedziałem im, że od kiedy usłyszałem sopran Jackie Evancho, to od tamtej chwili przestały dla mnie istnieć wszystkie pozostałe soprany w tym przeróżne wokalistki, piosenkarki itd.
– „Proszę zajrzeć do Internetu” – podpowiedziałem młodym paniom sprzedawczyniom.
Pora była wczesnopopołudniowa więc i w księgarni kręciło się niewiele osób. Panie, kiedy już odnalazły Jackie były wyraźnie poruszone jej młodym wiekiem.
– „A co ona śpiewa?” – pytały.
– „Proszę wybrać jakiś utwór na You Toube” – poradziłem.
W chwilę potem rozległ się, wzmocniony przez głośniki, niebiański sopran Jackie. Obie panie patrzyły i słuchały z niedowierzaniem.
– „To śpiewa ona? To ona tak śpiewa? Przecież, proszę pana, te różne nasze margerty, dody czy inne cleo nawet jej do pięt nie dorastają”.
Wyszedłem z księgarni. Na dworze było szaro, mglisto i zimno.
2010 r. Jackie śpiewa Time To Say Goodbye; za chwilę dołaczy do niej… Sarah Brightman.
PRZED SZAROŚCIĄ – PRZED NICOŚCIĄ –
SOPRANAMI SIĘ BRONIĘ
Dzień w dzień szaro, ciemne mgły, ziąb,
popielate w barwie – i w smaku – powietrze.
Wszak to był niedawno Popielec. Luty,
ni to zima, ni wiosna, chociaż o tej porze
jeszcze przecież powinny trzymać tęgie mrozy.
A biel w ten czas mogłaby sięgać po
horyzont, i dalej, wyżej, rozjaśniać dni i niebo.
Któregoś dnia odezwał się w oddali jakiś
przedwiosenny ptak. Wnet jego śpiew
w północnym wietrze, w hałasie miasta, zaginął.
Szaro, ciemne mgły, zewsząd ciągnie ziąb.
jakby Malarzowi w palecie jasnych barw brakło.
Pocieszam się, że z każdym oddechem coraz
bliżej wiosny jestem. Przed szarością dni –
przed nicością – jasną barwą sopranów się bronię.
Jackie Evancho -aktualnie
GODDESS
Przez lata, przez wiele lat czekałem
– w książkach, w wierszach…
wszystkich sztukach – doskonałości.
Ta bowiem w Przyrodzie, w Naturze
niemal wszędzie jest. Wystarczy
dłoń wyciągnąć, w niebo spojrzeć by
dostrzec – niedostrzegalne, co poza nami,
ponad nami doskonale, wiecznie trwa.
W ludziach, w ich dokonaniach,
w sztuce – tej stąd, tej wokół mnie –
doskonałości szukałem. Tyle przecież
książek przeczytałem i tyle wierszy.
Tyle obrazów, filmów obejrzałem.
Tyle muzyki i sopranów wysłuchałem.
Lecz wzniosłości i piękna – mimo
uważnych poszukiwań – nie odnalazłem.
To zaczęło się od Ennio Morricone.
Któregoś dnia jego muzyki słuchałem.
Nella Fantasia[1] – melodię z filmu Misja[2] –
Hayley Westenra[3] śpiewała. A tuż obok
– na YouToube – można było tę samą pieśń
Jackie Evancho[4] wysłuchać. Kliknąłem i
– tak zazwyczaj się mówi – oniemiałem
z zachwytu. Słysząc głos Jackie oniemiałem.
Tak doskonałego, przenikającego mnie
na wskroś swoją boskością sopranu
(a poznałem je dotąd chyba wszystkie)
nie słyszałem. Absolutna doskonałość,
niebiańskie piękno, któregom dzisiaj
świadkiem. Warto zatem było czekać,
szukać, w nadziei nie ustawać. A teraz
dzień w dzień zachwycać się, dziękować.
11-15 lutego 2016 r.
[1] Nella Fantasia – piosenka, która powstała na podstawie utworu Gabriel’s Oboe; myzyka Ennio Morricone, słowa Chiara Ferroù.
[2] Misja (The Mission – 1986), 126 min., reż. Roland Joffe.
[3] Hayley Westenra (1987), nowozelandzka artystka solowa. W 2011 r. wydała, z inspiracji Ennio Morricone, płytę Paradiso (Composed and conductet by Ennio Morricone).
[4] Jackie Evancho (2000), amerykańska wokalistka wykonująca muzykę classical crossover.