„Drobnostka”, czyli „coś nieistotnego, coś co nie ma dużego znaczenia” – w ten sposób rozstrzygnęła kwestię błędu językowego, który popełniłem, Pani Profesor, w której wiedzę na temat języka polskiego, a nade wszystko gust literacki wierzę. Tym samym reakcja znajomego J-a., że „nie potrafisz pisać” była nazbyt impulsywna. Co jednak istotniejsze naraziła na poważny szwank naszą przyjaźń, z czego J-sz., uważający się za dżentelmena, nie zdaje sobie sprawy. Cóż, takie jest życie.
Natomiast drobnostką nie są – a może jednak, paradoksalnie… są – te wszystkie tomiki wierszy, które do mnie w różny sposób „spływają”. Znajomy W-w. radzi mi abym dał sobie z nimi spokój i skupił się na twórczości istotnej.
Oto bowiem dotarł do mnie bibelocik edytorski, właśnie drobnostka, zawierający jeden(!) wiersz, w dodatku przetłumaczony na język czeski i francuski. Autor (nazwisko sobie darujmy) owego wiersza jest nie tylko pracownikiem uniwersyteckim, nie tylko członkiem stowarzyszenia literackiego, nie tylko autorem monografii i studiów o poezji polskiej, nie tylko antologistą, historykiem literatury, krytykiem literackim, ale także… poetą. A wiersz?
Otóż nosi on tytuł Nic a nic i brzmi następująco:
„Nic a nic nie zmienią się z powodu ciebie / Rozsypujące się mury romańskie, gotyckie, pruskie. / Nic nie obchodzisz książek przeczytanych i nieprzeczytanych. / Nic nie robią sobie z twego istnienia ci, / Którzy, choć nie wiedzą o tobie, / Mówią do ciebie przez telewizor, radio, gazetę. / Ci, którzy cię znają, zaraz zapomną o tobie, / Tak samo ty o nich zapomnisz. / Dla kamienia pozostaniesz na zawsze nieskończenie przejrzysty. / A cóż ci po tym, że w tę lub tamtą rzecz twój dotyk wsiąkł / Na przykład kropla potu, kiedy niczego nie widać, także ciebie. / Gdzie jesteś? Jak jesteś?”.
Od razu można powiedzieć, że jest to „klasyczny” przykład współczesnej polskiej poezji o… niczym. Nie ma w tym wierszu ani myśli, ani uczuć. I chociaż poezja to jest właśnie pisanie o niczym, to – paradoksalnie – może dać taki efekt jak np. wiersz Jerzego Lieberta pt. Zachęta do ucieczki, który poniżej załączam.
Wracając jednak na chwilę do utworu Nic a nic przystańmy nad dwoma pierwszymi wersami tj. „Nic a nic nie zmienią się z powodu ciebie / Rozsypujące się mury romańskie, gotyckie, pruskie”. Otóż cały utwór psuje określenie „z powodu”. I to bynajmniej wcale nie jest drobnostka. Tak bowiem utytułowany autor, a w dodatku przecież poeta, powinien zdawać sobie z tego sprawę. A poza tym dlaczegoż to „Rozsypujące się mury romańskie, gotyckie, pruskie” mają zmienić się „z powodu” podmiotu lirycznego? Owym „powodem” mogłaby być przecież rekonstrukcja tych murów, ich naprawa itd. Gdzież tu jednak jest chociażby cień poezji?
Nic a nic jest zapewne najlepszym wierszem tego autora. Można zatem domyślać się jakie są pozostałe utwory. Zastanawiam się: po co aż z takim zadęciem tłumaczy się ten utwór na inne języki i bibliofilsko, za pieniądze podatnika, wydaje? Chyba tylko po aby po autorze i jego twórczości rzeczywiście nie zostało… nic a nic.
Natomiast jakże owe nic a nic, które przecież przetrwało… 84 lata brzmi w wierszu Jerzego Lieberta pt.
ZACHĘTA DO UCIECZKI
Tadeuszowi Wiśniewskiemu
Miło jest przyjacielu wyjechać wiosną.
Porzucić wszystkie nauki i tomy przeróżnych książek.
Do Białowieży, przyjacielu, albo do Galicji Wschodniej,
Patrzeć, jak słońce szpera wśród liści, i jak trawy zielone rosną.
Będziem czuli, jak mądrze i pogodnie
Urządzony jest świat. (Choć jest dużo smutku.
Ale to krótko trwa i po cichutku,
Przyjacielu). Łąki przed nami, lasy i łąki, i łąki.
I chłopi. I romantyczne wykrzykniki — skowronki.
Będziesz zbierał mchy do swoich zielników.
Słońce jak miód gorące, jak miód wonne.
Ja tego nie umiem.
Nawet do gazet pisać nie będę mógł, bo nie mam jeszcze czytelników.
Tak dobrze iść z odkrytą głową i mieć włosy zaprószone niebem,
To może największe szczęście.
Ja wiem dobrze, przyjacielu, że dla ciebie
Druty i domy są złe, męczący jest pobyt w mieście.
Ciche są gąszcze i polanki, na prawo różowe błękity.
Serdeczniejsze od ludzkich rąk są drzew gałęzie,
Gdzie ptak srebrem wypryska i więźnie,
I jesionów ukochanych stalagmity.
Rzućmy miasto. Porzućmy zajęcia wszystkie:
Ty – foljały naukowych ksiąg, teksty łacińskie,
Ja – moje powieści niedokończone, Platona, Chestertona.
Pójdź, zobaczymy, czy naprawdę jaskółki
Barwione są barwą nieba.
Przyjacielu, wyjechać daleko, uciekać trzeba.
24 sierpnia 2018 r.
Ps.1
W sierpniu zacząłem czytać kilka książek. Żadnej nie doczytałem do końca. Najzwyczajniej nie nadawały się do czytania.
Obejrzałem kilkanaście wybranych filmów, które nie nadawały się do oglądania.
Jedyny wyjątek to… rumuński film pt. Duch ojca (Tatăl fantomă – 2011), 95 min., reż. Lucian Georgescu.
Ps. 2. Czym by tu okrasić ten zapisek jak nie obrazem Claude Moneta Pole pszenicy z 1881 roku.