ZAMUROWYWANIE NIEBA

W każdy powszedni dzień tuż za oknami mojego mieszkania od: południa, południowego zachodu, zachodu i zachodniej północy zamurowywane jest, cegiełka po cegiełce, niebo. Robotnicy śpieszą się korzystając ze sprzyjającej pogody przypominającej, chociaż to dopiero luty, marzec, a nawet kwiecień. Wydaje się bowiem momentami, że lada chwila, przybędzie – jest tak niekiedy duszno – jakaś przedwiosenna burza.

Słońce już pięknie przygrzewa, aż „wyrywa” z domu na spacer, ale wyjdź no bratku a wnet poczujesz zdradliwy, mroźno-kąśliwy i mroźny wiatr ze wschodu albo południowego-wschodu. Ot, i „wiosna”.

Robotnicy jednaj śpieszą się, praca wre. Zamurowali już ostatecznie(!!!) widok na malutki parczek z kilkoma starymi drzewami. Jeszcze przed zamurowaniem można było, wychylając się z balkonu, dostrzec kilka drzew, ba!, wiosną i latem czasami nawet słyszałem pogwizdywania kosa. A teraz koniec, kropka. Ktoś bez wyobraźni zadecydował, że widok na drzewa mieszkańcom bloku przy ul. Szopińskiego 5 itd. jest niepotrzebny. Zamurowano nam najbliższą przestrzeń i teraz, cegiełka po cegiełce, zamurowywane jest także niebo.

Mógł w tym miejscu powstać park. Przecież wszystkie osiedla mają swoje parki. Po co jednak na Chełmie park. Trzeba było w samym środku osiedla wybudować wielki dom handlowy, ponoć w trosce o mieszkańców. A zatem wybudowano. Wszystkie także wolne przestrzenie są „zagospodarowywane” blokami. Również „w trosce o ogół mieszkańców”. Zamiast patrzeć na drzewa, na trawę, na niebo – będziemy patrzeć na mury.

Mógł w tym miejscu powstać duży basen do pływania, a także kryte, całoroczne, lodowisko. Po co jednak ludziom baseny i lodowiska. Niechże tłoczą się w małym, osiedlowym baseniku, a jak chcą pojeździć na łyżwach, to niech sobie jadą, jak piszący te słowa, autobusem nad zamarznięte jezioro półtorej godziny w jedną stronę i tyleż samo z powrotem. 

2 marca 2014