OSCARY DLA… „FRANCUSKIEJ WYDMUSZKI”

Tegoroczne, syberyjskie, mrozy odeszły już w bezpowrotną przeszłość. Taki, syberyjski, upalny wyż, z wysokimi temperaturami przydałby się także latem. Słoneczna pogoda byłaby wówczas gwarantowana. Tymczasem z każdym dniem przybywa światła, chociaż pod bezustannie bezchmurnym niebem owo przybywanie jest prawie nieodczuwalne.

Aby zatem przeczekać marzec. Jeszcze jakiś czas temu powtarzałem: „aby do marca”. Od kilku lat, a zwłaszcza po marcowych wyjazdach do sanatorium, nie wierzę już marcowi. To bardzo zdradliwy miesiąc. Dzień wprawdzie jest coraz dłuższy, ale jest jeszcze ponuro, wilgotno no i wietrzenie. Aby zatem do kwietnia, a w tym roku, do Wielkanocy.

Oscary rozdane. Bardzo mnie dziwi lament nad tym, że polscy faworyci nie otrzymali Oscarów. Janusz Kamiński ma już dwa Oscary, a o filmie Agnieszki Holland już pisałem, że jest najzwyczajniej na 2 (w skali od 1 do 6), czyli że jest to – według mnie – słaby film.

Zgadzam się, że w tym roku nie było arcydzieła, ale mnie podobała się i Żelazna dama, i Hugo i jego wynalazek, a także Spadkobiercy Alexandra Payn’a reżysera przecież znakomitych Bezdroży (Sideways – 2004 r.) z m.in. Paul’em Giamatti’m jako Miles’em Raymond’em oraz całkiem niezłego Schmidta (About Schmidt – 2002 r.) z Jack’iem Nicholson’em jako Warren’em Schmidt’em. Podobał mi się także film w reżyserii Clooney’a pt. Idy marcowe, także z m.in. Paul’em Giamatti’m.

Paul-Giamatti,2

Natomiast zabrakło mi głośnego Wstydu (Shame – 2011 r. ) Steve’a McQueen’a  z Michael’em Fassbender’em jako Brandon’em Sullivan’em oraz Chciwości (Margin Call – 2011) J. C. Chandora.

Przewidywałem, że Żelazna dama otrzyma dwa Oscary i tak też się stało: „najlepsza aktorka pierwszoplanowa” – dla Meryl Streep oraz „najlepsza charakteryzacja”. Liczyłem na cztery Oscary dla filmu Hugo i jego wynalazek i także niewiele się pomyliłem. Liczyłem, bowiem, że Hugo i jego wynalazek otrzyma Oscara za: „najlepszą muzykę oryginalną”, „najlepszą scenografię”, „najlepszy dźwięk” oraz „najlepsze zdjęcia”. A otrzymał za: „najlepsze zdjęcia”, „najlepszą scenografię i dekorację wnętrz”, „najlepszy dźwięk”, „najlepszy montaż dźwięku” oraz „najlepsze efekty specjalne”. Trochę mnie zdziwił brak Oscara dla Howarda Shore za muzykę.

Nie widziałem jeszcze niemego Artysty, który otrzymał pięć Oscarów za: „najlepszy film”, „najlepszy aktor pierwszoplanowy” – Jean Dujardin jako George Valentin, „najlepszą reżyserię” – Michael Hazanavicius, „najlepsze kostiumy” oraz „najlepszą muzykę” – Ludovic Bource. Nie widziałem także Rozstania (Jodaeiye Nader Az Simin – 2011 r.) Asghar’a Farhadi.

Agnieszka Holland nie potrafi pogodzić się z przegraną. „Nie wstyd przegrać z takim filmem – powiedziała „Rz” po oscarowej gali Agnieszka Holland. – Lepiej się czuję niż Terrence Malick czy Martin Scorsese, których pokonała francuska wydmuszka. Pogratulowałam Asgharowi, jest świetnym artystą, przypomina mi trochę Krzysztofa Kieślowskiego”. („Rzeczpospolita”, Barbara Hollender Nie wstyd przegrać z wybitnym filmem, 28 lutego, 2012 r., s. A15).

Uważam, że Malick nie miał żadnych szans ze swoim wydumanym filmem nie wiadomo o czym, natomiast Scorsese swoim pięknym filmem „wziął swoje”. A jeśli Rozstanie chociaż trochę przypomina filmy Kieślowskiego to, zdaje się, szkoda pieniędzy na ten film.

„Milion widzów to więcej niż Oscar” – pociesza się Agnieszka Holland. Gdyby to było przynajmniej dziesięć milionów w Polsce to bym rozumiał. No cóż, czymś jednak trzeba się pocieszyć.

29 lutego 2012 r.

Ps.

Wybrałem się dzisiaj na Artystę. Kiedy zauważyłem, że na seans o godzinie 11.40 wybrały się także dwie klasy jakiejś szkoły średniej… zaniemówiłem. Okazało się jednak, że młodzież zachowywała się bardzo przyzwoicie. Zanim zaczął się film najpierw widzowie byli zamęczani głupimi reklamami, a potem kilkoma zwiastunami z jakimś horrendalnym hałasem, który miał być muzyką. Z jakąż zatem przyjemnością powitałem Muzykę do Artysty. Film Hazanaviciusa nie jest arcydziełem, nie wiem czy zasługuje aż na pięć Oscarów. Bardzo jednak pomysłowo został zrealizowany, ileż poza tym w nim nostalgii za starym Kinem. To nieprawda, że można o Artyście zapomnieć natychmiast po wyjściu z kina. To piękny, niezapomniany film, a Agnieszka Holland jest ignorantką nazywając go… „francuską wydmuszką”.