Jestem pod wielkim wrażeniem siedmiogodzinnego słuchowiska pt. Niezwyciężony zrealizowanego według opowiadania Stanisława Lema z 1964 r. W tym roku zatem mija pięćdziesiąt (!) lat od opublikowania tego utworu, a nie zestarzał się on ani na jotę, czyli jest literackim arcydziełem, co podkreślam z wielką satysfakcją, ponieważ Stanisław Lem jest jednym z moich najbardziej ulubionych pisarzy. (Pisałem – to takie małe uzupełnienie na marginesie – na temat jego twórczości pracę magisterską pt. Narrator i narracja w powieściach kosmicznych Stanisława Lema).
Lem, błędnie zresztą traktowany jako… „fantasta”, jest nie tylko arcydzielnym pisarzem, ale także filozofem, myślicielem, wizjonerem, po prostu – mówiąc kolokwialnie – bardzo mądrym facetem. A fakt, że nie dostał za swoją twórczość Literackiej Nagrody Nobla uważam za przeoczenie. Nagroda ta należy się mu jak żadnemu innemu polskiemu pisarzowi.
(A tak już zupełnie nawiasem, jeśli już jestem przy rocznicach, to za parę dni minie czterdzieści lat od dnia, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem 2001: Odyseję Kosmiczną Stanleya Kubricka).
Siedmiogodzinne słuchowisko Niezwyciężony jest znakomite pod każdym względem: nade wszystko aktorskim, muzycznym, efektów dźwiękowych, realizacyjnym i jakie tylko jeszcze mogą być. Po prostu – majstersztyk. Nie chciałbym tu wymieniać wszystkich aktorów i realizatorów, bo jest ich bardzo wielu, ale moje najwyższe uznanie należy się wszystkim bez wyjątku.
Osobne uznanie należy się Krystynie Czubównie za rolę narratora. Pani Krystyna jest, moim zdaniem, jako narrator, niedoścignionym Mistrzem. Co jakiś czas brałem tekst Niezwyciężonego do ręki i podążałem za Panią Krystyną słowo po słowie. Ani jednej, nawet najmniejszej, pomyłki, żadnego zawahania, wspaniała akcentacja, znakomita intonacja itd. Po prostu – Mistrzyni Słowa.
Niezwyciężony znakomicie wypadł jako słuchowisko. Słyszałem, że przymierzają się do tego utworu Amerykanie aby go sfilmować. Byłbym spokojny gdyby do realizacji zabrał się James Cameron, może Steven Spielberg. Niezwyciężony byłby jednak niesamowicie trudny w przedstawieniu go na ekranie.
Uważam natomiast, że Solaris, jeszcze jedno arcydzieło Lema, jest jak na dzisiejszy poziom technologii filmowej – niefilmowa. Może by tak realizatorzy Niezwyciężonego „poszli za ciosem” i zrealizowali, według Solaris… słuchowisko?
31 stycznia 2014 r.