Będzie to zapisek z cyklu „czepialskiego” – jakby powiedział mój znajomy W., chociaż raczej jest to kolejny przykład mojej niezgody na wszechobecną bylejakość.
Nie mogę bowiem przywyknąć do wszechogarniającej czerni w ubraniach. „Czerń przecież jest bardzo wygodna – usłyszałem niedawno – przecież na niej nie widać brudu”. Czyli – innymi słowy – jest moda na chodzenie w brudnych ubraniach. Szczególnie widać to, a nade wszystko czuć – CZUĆ!!! – w tramwajach, autobusach itd. No i jeszcze ta „moda” na zapatrzenie w ekraniki telefonów komórkowych i bezustanne, bezustanne, bezustanne esemesowanie. O czym ci komórkowcy tak zawzięcie esemesują?
Od Nowego Roku zaprzestałem kupowania tygodników. Po pierwsze są za drogie, a po drugie… „nic w nich nie ma”. Przeglądam zatem w empiku ten lub tamten tygodnik, po czym odkładam na półkę. Któregoś jednakże razu jakiś czytelnik głośno zaczął mi podpowiadać: „Jest ciekawy wywiad z Chwinem w „Newsweeku”, patrz pan”. Zajrzałem zatem i przysiadłszy zacząłem czytać. No cóż, lewicowo-„oświeceniowe”, czy raczej lewacko-liberalne poglądy Chwina są mi znane. Zamiast jednak wymądrzać się na tematy polityczno-społeczne, mógłby wreszcie napisać jakąś książkę, która otarłaby się o… arcydzieło. W końcu przedstawia się jako pisarz i tak też kończy ten wywiad. Nieprzekonywujące są to poglądy. Mnie, w każdym razie Chwin nie przekonał.
Nie przekonał nie tylko zawartością swoich wywodów, ale także osobiście… na zdjęciu. Wywiad bowiem ów poprzedza całostronicowe zdjęcie Chwina. Tak duże, całostronicowe zdjęcia, są jak najbardziej w porządku w przypadku artystów, w tym nade wszystko pisarzy, którym reklama zawsze się przyda. Tylko, że Chwin wygląda na nim… nieprzekonująco. Otóż jeśli jest pisarzem (ba! profesorem) muszka jest jak najbardziej na miejscu. Powinna to jednak być muszka wiązana, a nie muszka na gumce lub na guziczku. Co to za elegancja na gumce. Wiązanie muszki, to wcale nie jest taka trudna rzecz. I druga sprawa, jeśli muszka, to musi być odpowiednia koszula, czyli z zasłoniętymi guzikami. A Chwin na zdjęciu jest w nieodpowiedniej, do muszki, koszuli i w dodatku widać, że jest to muszka na gumce. Jak ktoś tak się prezentujący może mnie przekonać do swoich poglądów? Otóż nie przekona. Jeśli bowiem nie wie jak się (wizytowo) ubrać, to można mniemać, że także nie wie, „o co w tym wszystkim biega”, czyli nie ma rozeznania w otaczającej rzeczywistości. Jego bowiem poglądy będę więc jak ta muszka na gumce.
Co gorsza ową bylejakość widać nie tylko w ubiorach, ale nade wszystko w sztuce, w kręconych chybotliwie[*] filmach, w pisanych na chybcika powieściach, w wierszach bez myśli i uczuć.
Wszechobecna czerń w ubiorach, muszka na gumce (albo na guziczku) itd. przecież to są mało istotne sprawy, mógłby ktoś powiedzieć. A niech chodzą sobie byle jak, a niech cuchną w tych swoich czerniach. A niech noszą muszki na gumce.
Emeryt w Rzeczpospolitej Polskiej w czasie dobrej zmiany musi miesiąc przeżyć za 1.071,42 zł (jeden tysiąc siedemdziesiąt jeden złotych i czterdzieści dwa grosze), podczas gdy dyrektorka Narodowego Banku Polskiego zarabia, według relacji środków masowego przekazu… 65.000 zł, a z dodatkami nawet i więcej. Oto jest rzeczywistość dobrej zmiany.
A przejmować się poglądami jakiegoś profesora, który uważa się za pisarza? Zresztą na temat tego, że jest się albo profesorem albo pisarzem notowałem już w innym zapisku.
Na koniec postscriptum z innej beczki, czyli o książkach i filmach.
Po arcydzielnych powieściach Zofii Kossak sięgnąłem do m.in. Kazimiery Iłłakowiczówny (1892-1983) Wspomnień i reportaży oraz prozy Piotra Choynowskiego (1885-1935). Choynowski jednak mnie rozczarował.
Za to dobrze czytało mi książkę, która dość przypadkowo do mnie dotarła. Wojna i medycyna. Wspomnienia niemieckiego chirurga frontu wschodniego pióra Hansa Killiana (1892-1982), to także bardzo dobrze przetłumaczona przez Władysława Jeżewskiego książka. Doprawdy, ani jednego stylistycznego, gramatycznego błędu.
Zachwycił także mnie ostatnio amerykański serial Detektyw. Żadnego niepotrzebnego machania kamerą. No i chapeau bas przed scenarzystą o chyba nieco ekscentrycznym nazwisku (lub raczej pseudonimie) Nic Pizzolatto. Ten to ci dopiero ma wyobraźnię.
Z pierwszej serii Detektywa pozwalam sobie zamieścić w tym zapisku kadr. Oto naprawdę znakomity Matthew McCoanaughey jako detektyw Rust Cohle i Woody Harrelson jako detektyw Marty Hart.
11 stycznia 2018 r.
[*] Chybotliwy, tu w znaczeniu: kręcony(bez potrzeby) z ręki, udający „dokument”. Chybotliwy o obrazie filmowym, czyli niestabilny, chwiejący się drżący, wahliwy. Filmy kręcone w całości z ręki są dla mnie nie do zaakceptowania.