WCZESNE POPOŁUDNIE

Wczesne popołudnie po kąpieli w jeziorze.

Wszędzie – upał i zapach jeziornej wody:

w powietrzu rozmigotanym przejrzystością

i – ciemniejącą pozłotą na skórze twojej…

 

I zapewne ten zapach – i jego barwa – się wzmoże,

gdy wejdziesz w zielony cień późnego popołudnia.

I jakże to tak – czy tylko jeziornie – zapachniesz

wieczorem? A czym i jak będziesz pachnieć – nocą?

 

Tymczasem siedzimy na pomoście. Rozmawiamy.

I jeśli ktoś mnie – za dzień, za dwa – zapyta:

o czym wtedy mówiliśmy? Nie pamiętam – odpowiem.

Zachowam w pamięci zapach wody jeziornej. Twój zapach.

 

Bo słowa uniosą się w ponadjeziorny przestwór.

Znikną w liści szeleście, wiatr je rozniesie

po okolicznych łąkach i lasach. I najbliższych miesiącach.

Pozostaje obraz: ty i ja ze spinningiem w dłoni

 

od czasu do czasu zatapiający błystkę w świetle jeziora,

popołudnie schnące w twoich włosach, dotyk zapachu.

Niepowtarzalność i wonność tej chwili tym bardziej dotkliwa,

że już nigdy – i w żadnym miejscu – nie do powtórzenia.

 

(2002)