W ŚNIEŻNYM LESIE

Motto:

 

„…będę wyszukiwał szczyty,
 na których mogę być sam –
ażeby tam odnaleźć przynajmniej ułamek
nieskończoności, spokoju i harmonii…”

 

Reinhold Messner

 

Czy może być… wspanialej,

niż zostawić To wszystko,

co istnieć nie pozwala pomiędzy:

„było”, a „będzie”? A teraz… „jest”.

Bo staje się w twojej, tutaj

– tylko w śnieżnym lesie –

i nie do odnalezienia obecności?

 

Uwolnić się. Ach, uwolnić

od zamętu i zgiełku. I pośpiechu

z jednego miejsca w drugie.

I z powrotem wciąż tymi samymi ulicami

w kilka godzin później. Uwolnić się

od pogoni za nie wiadomo czym,

co – wydaje się – już w dłoniach trzymasz.

A czego (na pewno?) nigdzie nie ma.

 

Bo przeminęło jak wszystkie stąd dni?

Lub jest Niepochwytne:

jak barwa woni płynąca z daleka?

Albo muzyka: srebrne, barokowe adagio

które tylko ty w tym zgiełku słyszysz.

 

Uwolnić się. Ach, uwolnić… Na brzegu

krajobrazu przystaniesz. A potem

przed siebie pójdziesz. Przez śniegi

koloru nieba. A fotografując wysoką,

– w białej sadzi – trawę,

na tle zieleni powietrza błyszczącą –

doznasz… Nieprzemijalności tego,

co wokół ciebie, dzięki zmysłom twoim,

lecz przecież na jakże krótko się staje.

 

Uwolnić się. Ach, uwolnić i… zniknąć

w ciszy idącej od świerka do świerka.

 

O, doskonały krajobrazie

w łagodnym świetle zimy. Dlaczego

otwierasz przed nami te świerkowe

przestrzenie zaledwie na dwie lub trzy

godziny? Dlaczego uświadamiasz nam,

że w to miejsce – prawie niezmienne –

już nigdy tacy sami nie wrócimy?

 

A może to ty śnieżny lesie,

ty krajobrazie w łagodnym świetle zimy

znasz odpowiedź na te pytania?

 

A może absolutnie, bezwzględnie

i ostatecznie odpowiedź tylko Ten zna,

ku któremu – krok za krokiem,

przez śnieżny las, przez krajobraz,

przez życie – powoli zmierzamy?

 

(1999)