POWAB EPISTOLOGRAFII

Motto:

„Po powrocie z LA poszedłem

z E. na spacer nad rzekę Pecos.

Wróciło lato. Ciepełko, około 25 stopni C.

A woda w rzece pachniała

 jak letni Ocean Spokojny w Santa Monica”.

 

Fragment e-maila L.

 wysłanego 12 grudnia 2019 r. o 1.00 w nocy.

 

 

 

POWAB EPISTOLOGRAFII

Czyli

zimowe, lecz pełne lata listy L. pisane z Ameryki

List pierwszy

 

O SANTA MONICA

 

O Santa Monica! O Santa Monica!

Wyznaję: zakochałem się w Santa Monica.

Można zakochać się w dziewczynie. Powab

dojrzałych kobiet również nigdy nie był mi obcy.

 

Zakochałem się w Santa Monica. W Oceanie

Spokojnym się zakochałem. Zakochałem się – tak

mogę napisać – w… Nieskończoności. Albowiem

tak chyba tylko już w moim wieku przystoi się zakochać.

 

A Pacyfiku ani ramionami, ani nawet myślą

objąć niepodobna, w całym jego spokojności. Jakże

jestem mały – i nieistotny – wobec jego… majestatyczności.

Moja miłość jest wielka i spokojna jak w Santa Monica ocean.

 

 

 

Motto:

 

„Lato wróciło do Carlsbad i całego Edi County. Podobnie do Kalifornii”.

 

Fragment e-maila L.

wysłanego 14 grudnia 2019 r. o 22.39.

 

 

POWAB EPISTOLOGRAFII

Czyli

zimowe, lecz pełne lata listy L. pisane z Ameryki

List drugi

 

CARLSBAD – SANTA MONICA – MARIENBAD

 

„Z Carlsbad nad rzeką Pecos (Nowy Meksyk),

poleciałem – »to tylko cztery godziny lotu« –

do Santa Monica nad Pacyfikiem (Kalifornia).

Chciałem  – L. pisze w e-mailu – kolegę odwiedzić,

którego od dawien dawna już nie widziałem.

U mnie też grudzień, ale wróciło lato, jest 21 stopni C”.

 

W Gdańsku trwa bezustanna ciemność i chłód.

A ja tu czekam na przesilenie zimowe,

bo kto to widział, aby Słońce szło spać o 15.20.

Chociaż, nie powiem, zdarza się, że światło

na kilka chwil przez ziąb i mgły się przebija.

 

Dni rozświetla Oczekiwanie. Bezustannie irytują

„święta” bez Bożego Narodzenia, a również

te wszystkie – w Adwencie! – „kolędy”, „opłatki”.

Pocieszeniem mi świat dawnych mistrzów, jak ten…

Alaina Resnais[1]  Zeszłego roku w Marienbadzie[2].

 

 

 

POWAB EPISTOLOGRAFII

Czyli

zimowe, lecz pełne lata listy L. pisane z Ameryki

List trzeci

 

WHATSAPP

 

Przed północą z Kalifornii, z Los Angeles

L. – mój znajomy / kolega / przyjaciel

(niepotrzebne skreślić) – przez WhatsApp

garść Słońca z pozdrowieniami przesyła.

 

U niego jest gorący dzień: 26 stopni

Celsjusza w cieniu. Niebo w fiołkowym

– jak na westernach – kolorze. L. od kilku

dni u swojego kolegi z dawnych lat gości.

 

Opala się na brzegu basenu z „niebiańsko

orzeźwiającą” – jak ją nazywa – wodą.

Widać lekkość i przeźroczystość powietrza.

W WhatsApp brak tylko fruwających aniołów.

 

A u nas i w dzień ciemno: minus 2 stopnie

Celsjusza. Z południa – co bardzo dziwne –

mroźny wiatr dmie. Adwent (tuż przed

trzecią niedzielą Adwentu) w różowym kolorze.

 

Nigdzie nie widać, nie czuć… Oczekiwania.

Smutna Długa. Smutny i Długi Targ ze

smutną choinką. Na palcach jednej ręki

możesz zliczyć okapturzonych przechodniów.

 

Na „największym w Europie” jarmarku

wszystko to samo, co w ubiegłych latach.

„Bombki na choinkę? Te nieco większe?

Do wzięcia: sześćdziesiąt złotych sztuka”.

 

No cóż, zazdroszczę L. tej pogody, nieba i

wrażeń. Ja nigdy do Los Angeles nie pojadę.

Te kilka chwil rozmowy przez WhatsApp

ciemność tych dni, pięknie mi tu rozświetliły.

 

2019 r.

 

 

 

Motto:

„Dzisiaj mamy lato. Ponad 25 stopni C. Rzeka pachnie rybio.

Drzewa w złotych liściach.

Wracam do rodzinnego blocks we środę.

Obrazek znad rzecznego zakola.

Pecos w Carlsbad, New Mexico, USA”.

 

Fragment e-maila L.

 wysłanego 6 stycznia 2020 r. o 23.50.

 

POWAB EPISTOLOGRAFII

Czyli

zimowe, lecz pełne lata listy L. pisane z Ameryki

List czwarty

 

„DZISIAJ MAMY LATO”

 

Na fotografii, którą L. do swojego e-maila dołącza –

pełnia lata… A w Gdańsku… kalendarzowa zima.

Na obrzeżach miasta zdarza się trochę śniegu,

jakby Ktoś z cukiernicy zimy, świat trochę pocukrzył.

 

A poza tym pogoda bardziej marzec niż styczeń

przypomina. Dziś Święto Objawienia Pańskiego.

W Staroszkockiej Kolegiacie ks. Michał sumę odprawia.

Od organów Leszek kolędę Trzech Królach intonuje.

 

Po mszy powrót do domu. 135 schodów na Chełm.

Naprzeciw lodowatemu wiatrowi, który chłodem

niemal na wskroś przenika. „Christus Mansionem

Benedicat” – na drzwiach kredą poświęconą piszę.

 

Gdzieś tam nad rzeką Pecos, w Carlsbad jest lato.

Tutaj do lata jeszcze z pół roku z okładem.

Tymczasem dzień w dzień – jeszcze niewidocznie –

po dwie minuty światła przybywa. Jednemu

 

podróż jak marzenie i pełnia lata w środku zimy.

Drugiemu tylko wypatrywanie światła.

I przeświadczenie, „że tych najwspanialszych

podróży nie jest w stanie sam zrealizować” .

 

2020 r.

[1] Alaina Resnais (1922-2014), wybitny reżyser francuskiej „Nowej Fali”.

[2] Zeszłego roku w Marienbadzie (L’année dernière à Marienbad – 1961), 94 min. Marienbad, Mariańskie Łaźnie, Mariánské Láznĕ, miasto w Czechach.