„JEST ŚLICZNIE”

„Jest ślicznie” – tak zamiast „dzień dobry” sąsiad

mnie wita wynurzając się z blasków października.

„Jest ślicznie” – powtarza i cały ozłocony Słońcem

powoli do mieszkania wchodzi. W blasku się zamyka.

 

Bo właśnie taki, „śliczny” – jeśli chce – może być

październik – uśmiecham się w odpowiedzi i na dwór

wychodzę. A więc wreszcie doczekałem się  – już sam

nie wiem czemu (Komu) mam za takie dni dziękować.

 

Bo chyba żaden miesiąc „nie przebije” słonecznych,

ciepłych, „ślicznych” października dni. Może jeszcze

czerwiec – kiedy trwają jasne, jakby bez końca dni –

mógłby ze „ślicznym” październikiem konkurować.

 

Albo któryś z cichych, śnieżnych, zimowych miesięcy…

Zamiast powabu bieli, nawet kiedy z nieskończonością

się łączy, wolę stąd purpury, brązy, złota października.

I jeszcze tę dal słoneczną sięgającą nie wiadomo pokąd.

 

I mógłbym – ponad ogrodami, po promieniach, poprzez

mgły i chmury – wejść do samego nieba. Ale przedtem,

gdy jest aż tak „ślicznie” powinienem, za to wszystko co

mam tutaj, w blaskach października, Komuś podziękować.

 

(2012)