Nareszcie upał.
Siedzimy rozmawiając w cieniach drzew
(jakże drzew za cienie nie kochać podczas upałów).
Rozmawiamy, bynajmniej nie o pogodzie.
Albowiem dzisiaj świat kwantowy modny jest
oraz nauki kognitywne, nanocząsteczki i nanorurki.
Ale w taki dzień nanotechnologia niewiele nas obchodzi.
Bo ważne jest to,
co zobaczysz, dotkniesz, posmakujesz…
Ot, podczas tej rozmowy –
(bierzesz w niej udział jakby niechcący)
nagle… „pac!” się rozlega, to papierówka z jabłoni spada.
Podchodzisz, w dłoń ją bierzesz
i taką pachnącą Słońcem, powietrzem i tym
co tu dociera z międzyplanetarnych przestrzeni – zajadasz.
(Przedtem jednak
starannie myjesz z nadzieją,
że pozostaną na niej nanocząsteczki zapachu,
smaku wiatru, światła i tej stąd
– i stamtąd – dotykalnej i ledwo przeczuwalnej przestrzeni.
A czy ktoś wie gdzie to owo „stamtąd” jest?
Ileż więc owego „stamtąd” w sobie jabłko ma?
Czyli zjadając papierówkę i… pył z gwiazd zjadasz).
Nie zastanawiasz się:
gryziesz i tyle. Zagłębiasz zęby
w jędrne jabłko i nie myślisz: „czy gryzę
nanocząsteczki, czy jednak cokolwiek – innego”?
Powiedzieć, że smak tej papierówki „boski” jest
to o wiele za mało. Co ciebie jakieś tam
nanocząsteczki obchodzą. Zresztą chrupiąc
papierówkę nie słyszysz tej rozmowy prawie wcale.
(2012)