DWA WIERSZE NAPISANE W JURACIE

DWA WIERSZE NAPISANE W JURACIE[1]

(Albo: Słuchając De l’aube à midi sur la mer z La Mer Claude’a Debussego)

 

Pierwszy

 

A TUTAJ – TYMCZASEM – NIE DZIEJE SIĘ „NIC”?

 

Na pozór „nic” nieznaczący czas, bo nie dzieje się „nic”:

oprócz tego, że szumi morze, wieje wiatr, świeci Słońce i

ludzie – w tym krajobrazie chyba jak najbardziej zbędni –

idący skądś – dokądś. Dokąd i skąd czyż naprawdę wiedzą?

 

I ja jestem na skraju tego krajobrazu, na skraju światłości.

Czego tutaj szukam, czego nie zgubiłem? A czyż odnaleźć

chciałem? Pozostaję wciąż z przekonaniem: czy tu byłbym

czy nie i tak wszystko bez jakichkolwiek zmian by pozostało.

 

Skąd zatem, po co, tutaj moje odwiedziny: w Juracie albo

w jakimkolwiek innym miejscu? Bo przybywam jedynie

Tam, gdzie mogę przybyć? Lecz… ileż takich miejsc, gdzie

nigdy nie będę? Bo czyż życie nie jest najdłuższą podróżą?

 

O, czyż nie wystarczy lot Ziemi na wskroś planetarnych i

gwiezdnych przestrzeni? Czyż może być wspanialsza podróż

przez te kilkadziesiąt lat życia? Bo tutaj nie dzieje się „nic”:

oprócz tego, że „morze szumi”, „wiatr wieje”, „Słońce świeci”?

 

 

 

DWA WIERSZE NAPISANE W JURACIE

(Albo: Słuchając De l’aube à midi sur la mer z La Mer Claude’a Debussego)

 

Drugi

 

PRZYSIADŁEM

NA STROMYM BRZEGU MORZA

 

Szedłem, a w pewnej chwili przystanąłem. Przysiadłem

na stromym brzegu morza. Szum wody mnie zatrzymał.

Chociaż – jak to na brzegu morza – cały czas szumiało.

Czy ta woda tak… bezprzyczynnie szumi, czy też chciała

 

mi „coś” – co? – w swoim języku powiedzieć. Słuchałem

nie rozumiejąc niczego. A czyż zrozumieć miałem nie

znając ani słów, ani zdań, ani składni, ani alfabetu nawet?

Mimo to słuchałem i nie chciałem już nigdzie odchodzić.

 

Ani w ten dzień, ani w inne dni. Słuchałem nie rozumiejąc

niczego. A czyż rozumiem, co do mnie wiatr mówi, co

mówią do mnie drzewa: ta „cała” wszechogarniająca mnie

Przyroda? Jakimż – ja, człowiek – jej „panem” jestem?

 

Jeśli już, to na tyle, ile zobaczyć, usłyszeć, dotknąć swoimi

– jakże niedoskonałymi – zmysłami potrafię. Słuchałem

jak szumi morze. Ileż – tego jestem pewien – powiedzieć

mi chciało. Ja mogłem tylko słuchać. A zatem – słuchałem:

 

[1] 27 maja 2008 r.