Klimatycznie:
„nastrój jakiegoś miejsca, środowiska, utworu itp.”.
Tajemniczy:
„zagadkowy i trudny do zrozumienia”.
Słownik Języka Polskiego PWN
Zaiste, „Zapiski i wspomnienia” prowadzę od wielu lat i publikuję, oczywiście, na mojej stronie internetowej www.grabovius.com Niektóre z tych zapisków zamieszczam także na koncie, na Facebooku. To nie po to, by czymkolwiek się chwalić, lecz dlatego, że jeśli już mam to konto, to przydałoby się od czasu do czasu na nim coś opublikować.
Przy tym unikam anonimowości, bo jest i moje, zawsze w miarę aktualne zdjęcie oraz podpisuję się z imienia i nazwiska.
Na Facebooka od jakiegoś czasu zaglądam po to, by dowiedzieć się o m.in. nowościach książkowych oraz filmowych. Tu zazwyczaj autorzy (nade wszystko niektóre tzw. „pisarki”) chwalą się jakie to oni nie napisali dzieła (ba! w ich mniemaniu arcydzieła) oraz nasładzają się sami sobą: a to publikując zdjęcia w otoczeniu kilku fanek, a to z „bukietem od mężusia”, a to znowu z „nagrodą” w postaci nikomu nieznanego… „ambasadora kultury” itd.).
Czasami zdarza mi się coś niecoś na Facebooku skomentować. Zazwyczaj dotyczy to kwestii języka polskiego, a właściwie coraz bardziej rozpowszechniającego się języka polskawego z „wow”-ami, „ciężko powiedzieć” itd.
Poza tym te produkcje na Facebooku są coraz bardziej nudne i bezustannie się powtarzają, bo: jak widok, to musi być koniecznie „malowniczy”; jak sprawa, to musi być koniecznie „kluczowa”; jak uzdrowisko, to musi być koniecznie „perełka”; jak jakaś rzecz (nawet onuce), to musi być koniecznie „kultowa”; jak widok miasta, to musi być koniecznie „bajkowy”; a jak święta, to muszą być koniecznie „magiczne”; a uliczka w mieście to już musi być także koniecznie „klimatyczna i tajemnicza” itd.
Właśnie wczoraj na Facebooku ukazała się sygnowana przez Gdańskie Nieruchomości, czyli w sumie anonimowa, następująca notatka okraszona zdjęciem uliczki (właściwie jakiegoś zaułka) pod nazwą Plebania. Notatka o następującej treści:
„To jedna z najkrótszych i najwęższych uliczek w Gdańsku. Jej nazwa to Plebania. Ma tylko 31 metrów długości. Latem jest tu zawsze chłodniej, ponieważ prawie nie docierają tu promienie słoneczne. Ulica powstała już w średniowieczu i prowadziła do plebanii, czyli siedziby proboszcza Bazyliki Mariackiej. Dziś to jedna z najbardziej klimatycznych i tajemniczych uliczek Głównego Miasta…”.
Notatka jak notatka, tylko po co w niej pisać o tym, że jak nie dociera Słońce to jest chłodniej, a w plebanii na ogół zawsze mieszka proboszcz?
Mógłbym i nad tą notatką przejść do swoich codziennych spraw, ale zainteresowała mnie ta „klimatyczność” a szczególnie „tajemniczość” Plebanii. Przechodziłem przecież Plebanią setki, a może i tysiące razy i jakoś tam ani tej „klimatyczności”, ani tym bardziej „tajemniczości” nie widać. Zazwyczaj, kiedy zdarzało mi się poruszać w rozmowach temat Plebanii, to otrzymywałem odpowiedź, że „są tam przeciągi i lepiej tamtędy nie chodzić” itd.
Zadałem tedy anonimowemu autorowi (autorce) Gdańskich Nieruchomości następujące pytanie: „A co w tej niby uliczce takiego »klimatycznego« i »tajemniczego«?”.
Odpowiedź otrzymałem następującą: „Panie Janie, jeśli Pan nie korzysta ze spaceru, to ta rozmowa będzie bezowocna. Czekamy na Pana refleksje po przechadzce”.
„Przechadzek” po Gdańsku mam aż nadto. Zresztą gdzie się teraz „przechadzać”, gdy polikwidowano prawie wszystkie księgarnie, a po chodnikach dla pieszych – i wszędzie gdzie im się podoba – pędzą, gibając się, rowerzyści? A „przechadzać się” od lokalu do lokalu, by wypić małe piwko za 18 zł? (To samo piwko w osiedlowym sklepiku kosztuje 4 zł). Flaneryzm także jest dzisiaj passé, gdy wszystko można dokładnie obejrzeć i kupić w Internecie.
Odpisałem zatem w następujący sposób: „A na pytanie nie otrzymałem, jak można było się spodziewać, odpowiedzi”.
A Gdańskie Nieruchomości nie odpowiadając na to proste pytanie „idą w zaparte” i pouczają: „Panie Janie odpowiedź jest jedna i prosta: wystarczy stanąć na początku tej ulicy i te 31 metrów pokonać. Wtedy wszystko będzie dla Pana jasne. Nie możemy się doczekać Pana przemyśleń na mecie!”.
No tak, a o „klimatyczności” ani „tajemniczości” ani słowa. Za to jakieś wymysły by iść (ale na Wschód, czy na Zachód?) i stanąć na jakiejś… „mecie”. (Z tego co wiem na Plebanii żadnej „mety” nie ma. Alkohol można kupić w pobliskim sklepie na rogu ulicy Szerokiej).
„Ciągnę” zatem tę dyskusję i pytam: „No tak, zamiast odpowiedzi doczekałem się… »sprytnego« uniku. Po co jednak nadużywać a to: »klimatyczności«; a to »tajemniczości«; a to »malowniczości«; a to: »bajkowości« itd.”
Tym razem otrzymałem dłuższą odpowiedź, właściwie jest to pouczenie, o następującej treści: „Widocznie uzurpuje Pan sobie do tworzenia »jedynej«, »właściwej« narracji. Tymczasem wartości estetyczne można opisywać w sposób różnoraki i wielokontekstowy. Narracja i interpretacja jest w oku patrzącego. Zależy również od poziomu wrażliwości. Dlatego właśnie ul. Plebania dla jednych będzie klimatyczna (tej analizie mogą posłużyć pozostałe komentarze), a dla innych… No właśnie, jaka? Jesteśmy ciekawi”.
Acha, już nie jeden autor, lecz… „jesteśmy ciekawi”, więc przynajmniej dwoje, dwóch itd.
Faktem jednak jest, że Gdańskie Nieruchomości na proste pytanie nie potrafią odpowiedzieć. Kluczenie, wmawianie mi jakichś „narracji”, uciekanie się nawet do „wrażliwości” itd., to nie są przekonujące argumenty, a nade wszystko, to nie jest odpowiedź na moje bardzo proste pytanie.
Niektórzy bowiem wypisują, także na Facebooku, przeważnie nieprawdziwe, zazwyczaj mocno przesadzone, niemające nic wspólnego z rzeczywistością informacje. Jeśli ktoś pisze, że uliczka Plebania jest „klimatyczna i tajemnicza”, to trzeba to umieć jakoś uzasadnić. To tak samo jak już w listopadzie trąbienie wszem wobec o „magii świąt”. Od samego pisania… „magia” się nie stanie. Podobnie jest ostatnio z np. zachęcaniem do obejrzenia pewnej romantycznej komedii z Clooneyem i Roberts, od których ponoć „chemia bije na kilometr”. Ten film to ani komedia, ani tym bardziej romantyczna, a „chemii” między dwojgiem głównych postaci nie widać żadnej.
Jeśli autor (autorka) widzą w uliczce Plebania, że jest ona „klimatyczna i tajemnicza”, to proszę bardzo, prywatnie niech widzą, co im się podoba. Kiedy się jednak pisze na portalu i podaje do wiadomości publicznej, to jednak trzeba wiedzieć, co się pisze.
A wreszcie mam zasadę, by nie wdawać się w wymianę poglądów z anonimami na Facebooku. Bo kryjąc się pod wymyślonymi nazwiskami oraz zasłaniając wizerunkiem a to pieska, a to kotka, a to kwiatka, a to jakiegoś dzbana, zawsze bluzgają straszną nienawiścią.
Odpowiedziałem Gdańskim Nieruchomościom, bo chociaż w sumie też anonimowe, to jednak przestrzegają Netykiety.
Wymianę poglądów uważam jednak za zakończoną. Jeśli Gdańskie Nieruchomości nie mają merytorycznych argumentów na temat „klimatyczności i tajemniczości” uliczki Plebania, to nie widzę sensu, by tę dyskusję ciągnąć dalej.
14-16 listopada 2024 r.
PS. Zapisek ten postanowiłem ubarwić dwiema fotografiami ul. Plebania, zaczerpniętymi z Internetu.