Zanim opublikuję ten zapisek będzie już zapewne po „wyborach”. Wybrańcy będą się cieszyć (i bogacić) przez najbliższe kilka lat, a ty „wyborco” będziesz miał, jak zawsze, figę.
Niejako na drugim planie, jakby na tle życia politycznego, które zdominowało środki masowego przekazu (wszelkie jednak pożary, wypadki, ulewy i powodzie są jednak na czołówkach) trwa wysyp literackich nominacji i nagród.
Nie mam nic przeciwko nominacjom do nagród i samym nagrodom literackim. W całej niemal Europie trwają przeróżne krajowe i „międzynarodowe” konkursy literackie. Ba, istnieją przeróżne, nawet dożywotnie, stypendia literackie itd.
Zastanawia mnie jednak kilka spraw. W jaki sposób odbywa się dobór, czy też selekcja do nominacji, jeśli nominowanych książek w ogóle nie ma w księgarniach.
Interesuje mnie szczególnie dziedzina poezji. Oto – przykładowo – Wrocławską Nagrodę Literacką „Silesius” i 50.000 zł (pięćdziesiąt tysięcy złotych) za „Książkę roku” r. otrzymał tomik pt. W innych okolicznościach Mariusza Grzebalskiego. Nigdzie w księgarniach tej książki nie ma, ani nikt, kogo bym nie rozpytywał, o tej książce nie słyszał.
Mało tego, ten sam tomik ma szansę na… 200.000 zł (dwieście tysięcy złotych), ponieważ został także nominowany do Nagrody Szymborskiej 2014.
Nie mam nic przeciwko obsypywaniu nominacjami i nagrodami literackimi tomików poetyckich. Tylko, że… dlaczego tych tomików poetyckich nigdzie nie ma? A jeśli nawet znajdę w Internecie nominowane i nagrodzone utwory, to okazują się one albo nie do czytania, albo nie zawierają nawet cienia poezji.
Prestiż poza tym i zasięg oddziaływania takiej nagrodzonej poezji jest teraz żaden. Najlepszy przykład widać po „Europejskim Poecie Wolności”. Oto przyjeżdża do Gdańska jakiś poeta, inkasuje z miejskiej kasy 100.000 zł (sto tysięcy złotych) i już go nie ma. Ani jego utwory, ani on sam, w ogóle nie są obecne w kulturze Gdańska. Dla kogo zatem i po co jest ten konkurs?
Laureat konkursu to, niestety, najczęściej wynik widzimisię kilkorga jurorów. Warto, oczywiście, „bić się o kasę”. Gdybyż jednak te nominacje i nagrody miały „przełożenie” na jakość pisanych utworów. Co z tego – przykładowo – że kilkoro ponoć znawców poezji z różnymi tytułami zachwyca się jakąś młodą poetycką debiutantką, jeśli w jej utworach nic nie ma oprócz „modnego” żonglowania rozmaitymi kliszami, stereotypami i konwencjami literackimi.
27 maja 2014 r.