TAKIE SOBIE ZAPISKI,2

Przesmutne są tegoroczne święta Bożego Narodzenia. Ani w pogodzie, ani na niebie, ani w powietrzu, ani wśród ludzi nie widać aby to były jakiekolwiek święta. No, wprawdzie sypnęło śniegiem i jest „grzeczny” mrozek, ale taka pogoda może być zarówno dzisiaj, czyli 24 grudnia ANNO DOMINI 2021 jak i w marcu.

O tej porze roku widziało się bowiem, przed epidemią, jak ludziska ciągną jakieś choinki, jak targają jakieś zakupy, a na każdym pagórku dzieciaki zjeżdżają na sankach. Teraz gdzieś ktoś przemknie skulony. Za to inwigilacja stuprocentowa. Nie można wyjść wyrzucić śmieci. Nie można wyjść do piwnicy po słoik z kiszoną kapustą itd. (A czy do ubikacji bez pozwolenia można  wyjść? – chciałoby się zapytać).

Aby mieć coś innego do czytania niż książki, zostałem zaopatrzony w trzy papierowe, świąteczne tygodniki: „Politykę”, „Sieci” oraz „Tygodnik Powszechny”.

Po wstępnym, pobieżnym przejrzeniu mogę powiedzieć, że wydatek na „Tygodnik Powszechny” to wyrzucone pieniądze. (Chociaż moją uwagę zwrócił pewien świąteczny… „wiersz”, który jest tak beznadziejny, że postanowiłem go zacytować na końcu tego zapisku).

Kiedyś, przed laty, ”Tygodnik Powszechny”, jeszcze jako tzw. „płachta”, to była wspaniała, chyba najlepsza w Polsce gazeta. Wraz jednak ze zmianą formatu skarlała jednak nie tylko treść, ale nader wszystko myśl aż w końcu niemal zupełnie zanikła. Coś strasznego stało się z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Natomiast „Politykę” czytam od czasów licealnych. Lubiłem wielkie „płachty” nie tylko tej gazety, ale także „Współczesności” i innych literackich gazet. Czasami mnie „Polityka” irytowała i wówczas zaprzestawałem jej lektury. Niemniej trzyma ten tygodnik pewien poziom, chociaż ostatnio mnie irytuje temat migrantów. (Zresztą nie tylko w tej gazecie).

W świątecznym numerze „Polityki” nie ma ani słowa o Bożym Narodzeniu, za to jest jednak kilka artykułów, które mnie zaciekawiły.

Już pierwszy, po którego jestem lekturze, jest bardzo ciekawy. To pióra Ewy Wilk „Telefon do przyjaciela”.

Ewa Wilk zaczyna swój artykuł następującymi słowy:

„W życiu społecznym zachodzi właśnie bezprecedensowa i bardzo ryzykowna zmiana. Parcieje, traci na znaczeniu, jeśli wręcz nie zanika, jedna z najważniejszych więzi łączących człowieka z drugim człowiekiem: przyjaźń. Covid? Nie tylko”.

A dalej jest jeszcze ciekawiej.

Ja ze swej strony do Covida mógłbym dodać kompletne nie tylko polityczne zgłupienie niektórych osób. Nie da się bowiem przyjaźnić z kimś, kto twierdzi, że Boże Narodzenie to tylko „tradycja”, „zwyczaj”, „folklor” i „magia” albo, że ktoś, „kto nie chce się zaszczepić jest pisowcem”.

W swoim artykule Ewa Wilk porusza wiele kwestii dotyczących przyjaźni, także tej z Facebooka.

„Albo że czasem Facebook przejadł się młodym ludziom, którzy zaczęli uciekać na swoje instagramy i snapczaty, pozostawiając fejsa osobom nieodwracalnie dojrzałym, zwłaszcza samotnym, dla których jest to poręczny lewar kruszejącego poczucia ważności i atrakcyjności, megafon do wygadania się ze swoich poglądów, złości i radości”.

Bo ja wiem, to także jakby o mnie. Chociaż ja te swoje zapiski prowadzę z dwóch przyczyn: po pierwsze aby nie wyjść z wprawy technicznej pisania na klawiaturze, a poza tym dlatego, że  jako m.in. bibliofil i kinofil z kilkudziesięcioletnim – i jeszcze dłuższym – stażem coś niecoś jednak wiem na temat m.in. literatury oraz filmu i chciałbym się swoimi refleksjami podzielić. A o „poczuciu ważności i atrakcyjności” nawet nie myślałem. Nie traktuję także tych zapiskowa jako… „megafonu”.

„Sieci” zacząłem od artykułu „Mity i fakty o Bożym Narodzeniu” pióra Mileny Kindziuk.

Bardzo ciekawy artykuł, który autorka kończy następująco:

„Największe zafałszowanie Bożego Narodzenia polegałoby na tym, by uważać je wyłącznie za przejaw tradycji, zwyczaju, folkloru i by mówić jedynie o jakiejś „magii” świąt. Tymczasem jego istotą nie jest magia, ale niezwykła Rzeczywistość, wielka i piękna Tajemnica, największa, jakiej nie można nawet sobie wyobrazić, że oto Bóg pozostając w pełni Bogiem, stał się jednocześnie w pełni człowiekiem”.

Piękne słowa. Czego chcieć więcej.

24 grudnia 2021 r..

Ps. 1. A teraz wiersz z „Tygodnika Powszechnego”. Tytuł utworu: Zimowa piosenka dla tego, który cierpi. Autorka to Brenda Hillman. Tłumaczenie Natalia de Barbaro.

Niech mi ktoś powie o co w im chodzi, bo do mnie taka „poezja” zupełnie nie dociera:

„Gwiazdy czekają / za progiem dnia. Znajoma gołębica / próbuje / uchwycić się gzymsu. / Rozpoczyna się kosmiczna / katastrofa ciemności // & ułomki piękna / darowane zostaną zmarłym, a oni się nimi posilą. Na wzgórzu // mędrzec służy swojemu ludowi, / twoja myśl rozszczepia się / kiedy naucza o zamierzchłych / rebeliach, powrocie / apokalipsy, intencjach & potędze. // Dusza potrafi długo / trwać skulona kiedy serce / rozrasta się po brzegi. / Czego nie staje kiedy żniwa / przestają lśnić swoim blaskiem? / Przyjacielu, postanowiłeś żyć. / Jak? Taką podjąłeś decyzję. Tyle / wyborów, więcej niż dwie drogi, ich szyfr / głębiej niż tajemnica słońca, // a potem uchylono ból, / niejasny zamęt, zawezwany przez miłość”.

Według mnie w tej Piosence (to ma być „piosenka”?) nie ma ani treści, ani sensu, ani myśli, ani uczuć.

Ps.2. A jednak sypnęło śniegiem. Już dawno nie było tak pięknych, białych i śnieżnych świąt Bożego Narodzenia.

Ps. 3. Zapisek ten postanowiłem okrasić obrazem Giorgione (1478-1510) Adoracja pasterzy.