„Dostrzeżcie piękno, które was otacza” – zdaje się mówić Jan P. Grabowski w swoich wierszach. Ten malborczyk z pochodzenia, gdańszczanin z wyboru, pokazuje nam urodę wszystkich rzeczy świata tego.
– „Ludzie często mówią: nie czytamy poezji, nie lubimy jej, nie rozumiemy, nie jest nam potrzebna. A jednak, gdy w ich ręce trafia tomik wierszy, bywa że odkrywają w sobie wiele wrażliwości” – mówi poeta Jan P. Grabowski. I podaje przykład trójmiejskiego przedsiębiorcy, któremu sprzedaje swoje książki. Biznesmen nie tylko odnalazł w strofach inny wymiar rzeczywistości. Po części stał się nawet mecenasem poety.
Źródła słów. Jak powstaje wiersz? – „Najczęściej pod wpływem impulsu, inspiracji Naturą, Kulturą, słowem tym wszystkim, co mnie otacza. Odbieram świat nieco inaczej, nie śpieszę się, nie gnam, bardzo często obcuję z przyrodą” – dodaje autor.
Bo jego zdaniem Natura jest wieczna. Zwłaszcza przy naszym mgnieniu życia. Dlatego woli naturalną, nieskażoną cywilizację, otwartą przestrzeń, jezioro, samotne wędrówki, podczas których może kontemplować niepowtarzalną urodę świata, naznaczoną przez Stwórcę. Inspiracją często bywa także muzyka, którą autor chłonie, przekładając świat dźwięków na plastyczne słowa. – „Ale nie stronię od ludzi, mam grono przyjaciół, z którymi wspólnie spędzam czas. Przyjeżdżam też do Malborka, odwiedzam Mamę, chodzę swoimi starymi ścieżkami, mając w pamięci ich dawny obraz, zapach, smak owoców, rozmowy z sąsiadami” – wspomina Grabowski, ujawniając tęsknotę za światem swej młodości, którą spędził w rodzinnym mieście.
I powstają później wiersze pełne ciepła, ale i wzruszających refleksji, w których kipi od literackich symboli, będących dowodem erudycji autora. Coraz częściej dochodzi też do głosu świadomość przemijania. Po kolejnej informacji, że odszedł kolega, znajomy, przyjaciel, bliska osoba. Wtedy na poetyckich strunach pobrzmiewa żal, ale i nadzieja na spotkanie z tymi, których już tutaj zabrakło. Bo poeta nie ukrywa swych religijnych fascynacji.
Misja poety. Kolejna porcja zadziwień, zachwytów, trwóg, smutków i radości zebrała się już w cały tomik, którym Jan P. Grabowski znów chce podzielić się z innymi. To nic, że zaledwie w ubiegłym roku ujrzała światło dzienne Sonata obojowa, którą autor przedstawił mieszkańcom Malborka. Bo odbył się w zamkowej sali wieczór poetycko-muzyczny, poświęcony ćwierćwieczu pracy artystycznej Jana P. Grabowskiego. Literat już przygotowuje do druku kolejną książkę. Tomik Złoto i biel ma ukazać się za kilka miesięcy, właściwie jest już gotowy, skomponowany, zaplanowany.
– „To dzisiaj nie jest takie proste: wydać poezję. Ale my twórcy nie możemy czekać aż inni nas znajdą. To my musimy wychodzić do świata” – tłumaczy. Bo Grabowski nie chce pisać do szuflady. Nie godzi się na zepchnięcie na margines. Jakby naznaczenie szczególną wrażliwością było jednocześnie misją, by pokazać innym, że to, co nas otacza to nie tylko proste sprzęty, że las to nie są zwyczajne drzewa, a inni ludzie to rywale. Że można inaczej, wolniej, bardziej refleksyjnie. Że czasami trzeba przystanąć, podnieść głowę i popatrzeć w zachwycie i zdumieniu na kwitnące drzewo, albo widzieć w zachodzie Słońca nie koniec dnia, ale festiwal barw. I docenić chrześcijańskie wartości, które stanowią fundament naszego stosunku do innych ludzi. I jeśli chociaż jedna osoba po lekturze liryków zarazi się takim spojrzeniem, to zadanie poety zostanie wykonane.
Anna Szade, Szuflada nie dla poezji. Jan P. Grabowski niebawem wyda kolejny tomik. Artykuł prasowy „Dziennik Malborski” Literatura. Poezja, piątek, 6 sierpnia 2004 r., s. 6.
Do artykułu dodane są informacje pt. To już ćwierć wieku zawierająca życiorys artystyczny autora oraz Tomiki pełne nie tylko wierszy zawierająca bibliografię Jana P. Grabowskiego.
Artykuł został uzupełniony wierszem pt. Moja ars poetica z tomu Pogodna rezygnacja.