ROZSTANIE

Nie ma szans by obsypane wieloma nagrodami, w tym także Oscarem, Rozstanie Asghar,a Farha zobaczyć w kinach. Nie ma i już. Zresztą, tak po prawdzie, mała strata…

Zapewne tymi słowami narażę się wielu wielbicielom tego filmu, ba, może nawet usłyszę, że nie czuję kina. Czuję, czuję i im głośniejsze słyszę reklamy, że to „arcydzieło”, z tym większą uwagą zapragnąłem zapoznać się z tym… „arcydziełem”.

Niestety, film ten według mnie jest bardzo przeciętny, by nie powiedzieć… słaby (najwyżej na 2, w mojej skali od 1 do 6). Oto wyłącznie w zbliżeniach i w zamkniętych przestrzeniach została opowiedziana zupełnie przeciętna historia dwóch rodzin. Odżałowałem na ten film wydany na DVD prawie 40 zł i są to, niestety, wyrzucone pieniądze. (Kolejny alzacki gewürztraminer został wylany do zlewu). Dwie godziny kłótni i gadaniny o sprawach, które w ogóle mnie nie obchodzą. Każdy ma swoje problemy i wystarczy pójść do sąsiadów lub znajomych by przekonać się, że mają problemy jeszcze większe. A tu Asghar Farh opowiada mi dość „sprytnie” skonstruowaną (nagroda za scenariusz: Oscar, LAFCA, NSFC) historię, która niewiele mnie obchodzi. Krzyczeć w reklamach, że jest to „arcydzieło współczesnego kina” albo uważać – tak jak Tadeusz Sobolewski – że jest to „film po prostu znakomity” to bardzo duża przesada. Jeśli ja mam iść do kina i przez dwie godziny słuchać kłótni oraz bezustannej gadaniny, to przepraszam bardzo, ale dla mnie nie jest to Kino. No i jeszcze to „otwarte” zakończenie. Ileż ja już widziałem filmów z takim zakończeniem. Nie, Rozstanie niczym mnie nie zachwyciło, niczym nie zaskoczyło. Wręcz rozbolała mnie głowa od tych ekranowych kłótni i krzyków. Nie lubię takich filmów. O wiele lepszymi filmami były Hugo i jego wynalazek oraz Spadkobiercy Alexandra Payn’a (Oscar za najlepszy scenariusz adoptowany).

Arcydzieło – także filmowe – musi być perfekcyjnie zrealizowane, a poza tym powinno wzbudzić zachwyt. A arcydzieło filmowe to nade wszystko ciekawie opowiedziana historia, którą samemu chciałoby się przeżyć. To również muzyka, obraz, światło i przestrzeń stwarzające wrażenie jakby to był poetycki sen. Najlepszym przykładem arcydzieła może być Osiem i pół Federico Felliniego albo „nasz” Rękopis znaleziony w Saragossie Wojciecha J. Hasa.

Sandra-Milo

Sandra Milo i Marcello Mastroianni w Osiem i pół Federico Felliniego

 

Dlaczego zatem jurorzy bardzo licznych festiwali filmowych tak obficie nagradzają ten film? Być może jest to „moda” na irańską kinematografię, albo pozostałe filmy uczestniczące w konkursach są tak słabe, że nieco lepszy film od razu zostaje okrzyknięty „arcydziełem”. Czyżby ci jurorzy, i krytycy filmowi, nie oglądali Arcydzieł m.in. Kubricka, Felliniego, Bergmana, Kobayashiego, Wildera? 

Wystarczająco długo i uważnie interesuję się Kinem by odróżnić arcydzieło od filmu, który arcydziełem nie jest.

4 marca 2012 r.

Ps.

W piątek (2 marca br.) obejrzałem dobry rosyjski film pt. Na końcu świata (Kray – 2010 r.) Aleksej’a Uchitel’a a w sobotę (3 marca br.) bardzo dobry W firmie (The Company Men – 2010 ) Johna Wells’a

Obydwa te filmy są znacznie lepsze, moim zdaniem, niż Rozstanie. Szczególnie „na czasie” jest dramat obyczajowy W firmie.