LEKTURY W DRUGIEJ POŁOWIE KWIETNIA

W zaułkach od strony południowej rozkwitły już (raczej: dopiero) hortensje. Gdzieniegdzie także widać, również od strony południowej, nieśmiałe, zielone listki. Ot, i cała wiosna.

Druga połowa kwietnia, a w dalszym ciągu jest szaro, brudno, zimno i wietrznie. Żadnych wiosennych ptaków. Na dworze bezustannie szaleje zimny wiatr jak nie od północy, to znowu z zachodu. A po domach szaleje grypa i przeziębienia. Słowem: wiosna Anno Domini 2012.

Na taki czas najlepiej przysiąść w domu z dobrą płytą lub książką. Właśnie słucham, i nasłuchać się nie mogę, płyty: Bach Cantatas, Natalie Dessay – soprano, Emmanuele Haïm – Direktion, organ & harpsihord LE CONCERT D’ASTRÉE.

Pod wpływem Dzienników 1964–1980 Iwaszkiewicza zacząłem także czytać jego słynne opowiadanie pt. Sérénité i doprawdy „zachodzę w głowę”, i nadziwić się nie mogę, na czym polega genialność tego utworu. Całe opowiadanie roi się od „Ale…”, zdań zaczynających się od „A…” oraz „I…”, nie wspominając o zakończonych na „…się”.

A oto dwa przykłady dziwactw z Sérénité. No bo jak je nazwać?

Przyklad pierwszy: 

„Chciało mi się wtedy zawołać: Agato, stój, on nie jest wart ciebie. Ale jak by to wyglądało?

O świcie poszedłem do swojego pokoju. To było na górce i okna wychodziły wprost na gałęzie wysokich klonów, i już zaraz wilga krzyczała na tym klonie. I nie mogłem zasnąć, i wilga gwizdała, i mówiłem sobie: zupełnie jak u Achmatowej. I tak mi się bardzo chciało poznać tę poetkę, zamienić z nią parę słów”.

Interesuję się głosami ptaków, lecz nigdy mi nawet by przez myśl nie przeszło, że wilga… „krzyczy” albo „gwiżdże”. Żeby, także spotkać wilgę o świcie o trzeba mieć wyjątkowe szczęście.

Przyklad drugi: 

„Swój trzeci list August zaczyna w ten oto sposób:

„Droga Pani Agato!

Źle mi, niedobrze. Nie mogę sobie miejsca znaleźć. Tak mi jakoś niespokojnie na duszy jak jaskółce przed odlotem albo bocianowi”.

To bardzo ciekawe skąd autor tego listu, i opowiadania, wiedział jak jest „jaskółce przed odlotem albo bocianowi”?

Być może ktoś może powiedzieć, że „się czepiam”. Sam także popełniam błędy, ale są one niemiłosiernie mi wytykane. Uważam jednak, że takiemu pisarzowi jak Iwaszkiewicz nie powinny się one przytrafiać. Sam bowiem sprawdzam po wielokroć a i tak popełniam błędy. Zauważyłem, że natura ludzka jest przedziwna: kiedy daję do czytania mój tekst nie wiem czego spodziewać się po recenzencie lub krytyku. Są tacy, którzy widzą wyłącznie jakieś błędy.

W tym samym tomie pt. Ogrody gromadzącym trzy opowiadania zacząłem czytać tytułowe. No i rzuciłem po kilku stronach. Nie da się tego czytać. Bo cóż można sądzić po oto takich dwóch fragmentach:

Fragment pierwszy:

„Ale altanka pełna cienia i liści jest ciemna, jest przelotnym kątem, nie ma nic ważnego w altance, trzeba unikać altanki – bo coraz dalej, o parę kroków, tam gdzie kwitną purpurowe piwonie, leży miejsce rozkoszne; wszyscy są tam tacy weseli i radości, i tacy oświeceni słońcem, o ile się nie kłócą. To jest plac krokietowy.

W altance prowadzi się poważne rozmowy. To w altance opowiada o swojej szkole taka śmieszna, z dołkami w buzi i w granatowym berecie, w sukience w paski białe i niebieskie, Stasia Szymanowska”.

Cztery zdania i pięć… „altanek”.

Fragment drugi:

„We śnie czasami błąkałem się po tej łące. Czasami prowadził mnie za rękę ojciec. Ale opierałem się mocno, nienawidziłem ojca i nie chciałem iść w tę stronę, dokąd mnie prowadził. Widziałem dobrze, że tam był zielony zwyczajny kurhan i pod tym kurhanem spał w młodzieńczej pięknej pozie stryj Zygmunt.

Ale czasami nocne błąkanie się po dziwnej łące stawało się męką nie do zniesienia. Szukałem ratunku u mojej matki. Matka mnie uspokajała, brała mnie też za rękę. Ale matkę kochałem. Nie bałem się iść z nią dalej, dalej”.

Po tym trzykrotnym „Ale…” odechciało mi się Ogrodów.

Za to radość mi sprawił film pt. Melodia życia (Quand j’étais chanteur – 2006) 92 min. reż. Xavier Giannoli, z Gérard,em Depardieu w roli Alaina Moreau oraz Cécile De France w roli Marion.

Wielką radość sprawiły mi także wiersze Johanna Wolfganga Goethe (1749–1832). Nie mogę naczytać się tych wierszy.

Zapisane 21 kwietnia 2012 r.