Są jeszcze jeziora, nad którymi nikt na stałe nie mieszka. Stoi tam zaledwie kilka letniskowych domków. Nie dociągnięto linii elektrycznej, więc nie słychać jazgotu telewizorów. Usłyszysz za to przez całą dobę najprzeróżniejsze opowieści wody, jeziornego ptactwa i jak się wiatr przechadza między drzewami.
W jeden z takich słonecznych, majowych dni próbowałem pospinningować. Z mojego – spinningisty – doświadczenia czułem, że „ryby nie dobędę”. Woda bowiem była za zimna, a ponadto dął, jakby na przekór gorącego Słońca, bezustannie mroźny wiatr ze wschodu. Słowem idealna pogoda nie tyle na szczupaka, co na przeziębienie. Szczupaka „nie dobyłem”, ale za to spędziłem nad jeziorem cudowny dzień nasłuchując – no, właśnie: odgłosów? śpiewu? – ptaków.
Jako bowiem birdwatcher, czyli ptasiarz tj. ornitolog amator wiem, że: wróbel nie śpiewa, lecz ćwierka; szpak i gil świszcze; jemiołuszka skwierczy; kos i wilga gwiżdże; żołna szczegocze; kwiczoł piska (a nie piszczy!); słowik kląska; skowronek dziędzieje; czyżyk psyka; sroka skrzeczy; kawka plegocze; wrona kracze; gołąb grzywacz grucha; sierpówka gorli; kukułka kuka; kuropatwa ciryka; kogut przepiórki – bije; paw wrzeszczy; cieciorka kwokta; bażanci kogut pieje; kulik prześwistuje; słonka chrapie; derkacz gra; chruściel strzyka; żuraw dzwoni; drop ksyka; bąk huczy; bocian klekocze; struś krzyczy; jastrząb kwili; puchcz huka; puszczyk skoli; itd.
Przyjęło się jednak wśród ludzi bardziej zżytych z techniką niż z przyrodą, że… „ptaki śpiewają”, a już na pewno „śpiewają” kosy, a nade wszystko „śpiewają” słowiki.
(O wildze, najpiękniejszym ptaku lata nie wspomnę. By usłyszeć wilgę trzeba „dobrego ucha”, a wypatrzeć ją wśród liści, to już, także dla ptasiarza, sztuka).
Kiedy opowiedziałem znajomemu leśnikowi o mojej dyskusji z Marzanną Bogumiłą Kielar na temat „śpiewu kosa”, leśnik uśmiechnął się, a potem dodał „ – Przyjęło się, zwłaszcza wśród miastowych, że: szczygieł, czyż, kulczyk, gil, kos, wilga, wszystkie gatunki sikor, a także skowronek… „śpiewają”. Dla miastowych wszystkie „ptaki śpiewają”, a drzewa w lesie są takie same. Miastowy nie odróżni buka od jesionu. Dziwisz się, że dla niego wszystkie ptaki… „śpiewają”?”.
W swoim e-mailu Marzanna Bogumiła Kielar pisze do mnie m.in.:
„Zawsze jednak będę bronić określenia »śpiew kosa«. Otóż tak, ma Pan rację, śpiew kosa składa sie z melodyjnych, miękkich gwizdów. Jednakże, w moim i nie tylko moim przekonaniu, jest to śpiew. Oto, co pisze profesor Jan Sokołowski w książce »Ptaki ziem polskich«: »Śpiew kosa należy do najładniejszych, jakie rozbrzmiewają w naszych lasach i trudno rozstrzygnąć czy kos śpiewa ładniej, czy też drozd śpiewak. Śpiew kosa można odróżnić od śpiewu drozda śpiewaka po głębokim tonie oraz po lepszym wiązaniu poszczególnych części w jedną całość (…) W śpiew wmieszane są również tony bardzo ciche, służące za wypełnienie. Nigdy w śpiewie kosa nie słyszymy powtarzania po kilka razy z rzędu jednego wyrazu, co jest charakterystyczne dla drozda śpiewaka. Różnice możemy określić mniej więcej w ten sposób: drozd wygrywa na trąbce fanfary, a kos na organach pieśni kościelne«. W dalszej części tekstu profesor Sokołowski używa w każdym zdaniu określenia »śpiew« w odniesieniu do kosa. Zachęcam do lektury, gdyż książka ta jest bardzo piękna”.
Istotnie, gdyby trzymać się wyłącznie terminologii naukowej, to kos zwyczajny należy do rzędu wróblowych, podrzędu śpiewających, rodziny drozdowatych.
(A swoją drogą aż nie chce się wierzyć, że kos może mieć coś wspólnego z wróblem. Przedziwne poza tym naukowcy potrafią wymyślać nazwy dla podrodzin ptasich. Bo – przykładowo – ani klarnetniki nie mają nic wspólnego z klarnetem, a fletowce z fletem).
Naukowo zatem kosy zaliczone do podrzędu śpiewających… śpiewają, ale…
Hieronim Morsztyn (1581-1622) polski poeta wczesnobarokowy, w napisanej trzynastozgłoskowcem(!), wydanej w 1650 r. pozycji pt. Antipasty małżeńskie, w której znajduje się utwór pt. Historia ucieszna o zacnej królewnie Banialuce pisze m.in., że:
Słowiczek lamentował, a pardwa kokciele,
Skowronkowie wesoło pod niebem śpiewali,
Przepioreczki zwabiały, a trznadle strykały.
Ciegocą kuropatwy, a protesty świerczą,
Gile i szpaki świszczą, jemiołuchy skwierczą.
Świergolą syrokosy, szczygieł przekrzykuje,
Psykali czyżykowie, kwiczoły piskały,
Drozdy skrzypią, a żołny niemiło skrzeczały,
Zięba cin, cin, sikora tarara przydaje,
Strzyżyk ci,ci, a więcej głosu mu nie staje.
Trukały trukaweczki, śnieguły piszczały,
Huczą grzywacze, a zaś gołębie gruchały.
Gwizdał szpak zgodnie z kosem, jaskółka piskoce,
Gorli synogarlica, gżegżółka gżegoce.
„Gwizdał szpak zgodnie z kosem…”. Tak jak Marzanna Bogumiła Kielar zachęca mnie do lektury książki Ptaki ziem polskich profesora Jana Sokołowskiego, tak ja zapraszam ją do lektury utworu pt. Antipasty małżeńskie i Historii uciesznej o zacnej królewnie Banialuce poety Hieronima Morsztyna.
Dla mnie ważniejsze jest poety Hieronima Morsztyna, że „kos gwiżdże” (kos gwiżdże także dla m.in. myśliwych i ptasiarzy) niż – nawet profesorskie – kosa „śpiewanie”.
5 maja 2018 r.
Ps.1. Kończę czytać IV tom Krzyżowców Zofii Kossak. Czytałem tę powieść w uniesieniu i zachwycie. To arcydzieło!
Ps. 2. Zapisek ten postanowiłem okrasić wizerunkiem kosa namalowanym przez Archibalda Thorburna (1860-1935).
6 maja 2018 r.