ЮЛИЯ МИХАЙЛОВНА ЛЕЖНЕВА

Julia-Leznieva

Tak jak przestałem oglądać współczesne polskie filmy, tak samo również przestaję kibicować polskiej drużynie piłkarskiej. Uważam, że można przegrać nawet 1:3, ale żeby to chociaż było po jakiejś walce. Zbigniew Boniek powiedział w wywiadzie po meczu, że Ukraińcy zostawili na boisku „serducho i płuca”. A „nasi” co zostawili? „Nasi” czekali aż piłka sama wpadnie do bramki przeciwnika. Czasami to im się udaje. Zastanawiam się jakie jest wyjście dla „naszej” drużyny narodowej jeśli zagraniczne „gwiazdy” zupełnie zawodzą. Może rozwiązaniem byliby krajowi piłkarze gotowi na każde zgrupowanie, na każdy mecz? A może wybrać najlepszą aktualnie drużynę klubową? No tak, ale w niej więcej cudzoziemców niż „naszych”. A może by tak utworzyć drużynę tylko grającą w eliminacjach, a potem w mistrzostwach? Zdaje się, że już kiedyś, i gdzie indziej, przetestowano tę możliwość i także nic dobrego z tego nie wyszło. A zatem grają „gwiazdy” dobrane przez „selekcjonera”. Rezultat jest taki, jak w niedawnym meczu z Ukrainą: kompletna nieporadność, chaotyczność, brak piłkarskiej agresji. A Ukraińcy „na pograniczu faula” „naszych” ograli. Gdyby ci „nasi” „dali z siebie wszystko” i schodzili z boiska „na ostatnich nogach” to bym ich zrozumiał nawet po przegranej.

Zastanawiam się także czy podobnej decyzji, jak w przypadku polskiego współczesnego filmu i „naszych” piłkarzy, nie podjąć wobec… teatru telewizji. Gdzież te czasy, gdy na każdy poniedziałkowy spektakl oczekiwałem z niecierpliwością. Oglądałem poniedziałkowy (tj. 15 marca br.) spektakl Moralność pani Dulskiej i zastanawiałem się: o czym on jest, a także po co i dla kogo go sfilmowano? Tak, tak sfilmowano, bo zdjęcia Jana Holoubka były naprawdę pomysłowe. Znakomita także była Cielecka w roli Dulskiej. A poza tym nie mogłem zrozumieć nieustannego bełkotu i szamotaniny młodych aktorów. Dlaczego, gdy Cielecka wypowiada swoje kwestie to rozumiałem każde słowo, a co mówili młodzi aktorzy mogłem tylko domyślać się z ruchu ich warg? Po co te „zabawy” z lampą naftową, „Trybuną Ludu”, czarno-białym telewizorem, wreszcie telefonem komórkowym? Nie lubię takich zabaw i mrugania do widza, że to niby ta sztuka o Dulskiej to ramotka, ale przecież jakaż współczesna. O, wystawić Moralność pani Dulskiej w poetyce z epoki, ale tak, aby brzmiała ona współcześnie. Tylko że to wymaga pomysłu, wysiłku, a nade wszystko znakomitego aktorstwa i takiejż reżyserii. Zamiast tego czyż nie lepiej pójść na łatwiznę: niech młodzi aktorzy coś tam bełkoczą, niech się szamoczą i kotłują. I to ma być teatr? Słowem: bezradność. Żadnego pomysłu na Teatr. Z podobną bezradnością spotkałem się czytając wywiad z autorem pewnego znanego w Gdańsku obrazu, który kilka lat temu wywołał „medialną burzę”. Nie wiem co to była za burza, o której nie słyszałem (obrazu nie widziałem). Emocje jednak w dalszym ciągu nie dają spokoju autorowi wyżej wspomnianego obrazu. Pytany przez autorkę wywiadu mówi:

„Naprawdę światem polskich artystów rządzą tak niskie emocje?

To jest świat układzików. Przecież sztuka, która dziś powstaje w Polsce, to nie są tylko tanie prowokacje, ale też dzieła odwołujące się do tradycji, spychane na bok przez rożnego rodzaju artystyczne bandy. Promowanie polskiej sztuki jest skandalem. Osoby za to odpowiedzialne powinny być rozliczane za swoją działalność. Mam wspaniałych studentów, znam absolwentów akademii sztuk pięknych, nie mają szans, jeśli nie tkwią w klice, która się ciągnie pokoleniami. Artysta stał się robotnikiem w rękach kuratorów. Istnieje mafia zgromadzona wokół instytutów, stanowisk. Malarze nie mają dużych szans na porządne wystawy, bo kuratorzy niewiele przy nich zarabiają. Trzeba przecież w ramach budżetu, który dostają, zapłacić za farbę, pracownię, realizację – więc najlepiej zrobić wideo, wtedy koszty są minimalne. To się stało w Polsce wielkim biznesem, który nie ma nic wspólnego ze sztuką. Ale wierzę, że istnieją pewne wartości poza zgiełkiem tej mafii, która powinna zająć się raczej prowadzeniem stacji benzynowych niż tworzeniem wystaw. Czekam aż minister kultury doprowadzi do tego, że będą u nas wydawane wspaniałe albumy Malczewskiego, Siemiradzkiego, Matejki, Wyspiańskiego. Że instytuty kultury wreszcie będą się zajmowały promowaniem rzeczy wartościowych, a nie cyrku i wygłupów.

Dlaczego nie wyjedzie pan z Polski?

Niech się wyprowadzą wszyscy durnie, którzy ten kraj niszczą. Ten kraj jest wspaniały, tylko jak każde stado potrzebujemy mądrych przywódców, którzy nas poprowadzą. Chciałbym żeby mądrość była decydującym czynnikiem w tym państwie, nie tylko układy.

Ciężko jest panu z taką postawą?

Nie jest łatwo, ale taka postawa sprzyja ironicznemu spojrzeniu na wszystko. Jest w niej trochę satysfakcji, że w tym burdelu można zachować poczucie wartości wyniesionych z dzieciństwa, że człowiek nie dal się ogłupić”. (Poza światem układów. Z Maciejem Świeszewskim rozmawia Marta Strzelecka. „Wprost”. 25 marca – 1 kwietnia 2013, nr 13, s. 76–78).

W tym wywiadzie pada bardzo wiele „mocnych” słów, które czy cokolwiek zmienią?

Czy jest jakiejś wyjście z wszechogarniającej bezradności?

Moim środkiem lokomocji jest nade wszystko tramwaj. Nie będę tym razem pisał o tramwajowym smrodzie, o niektórych cuchnących pasażerach, o nachalnych głośnych rozmowach komórkowych. Niedawno do prawie pustego tramwaju wsiadło dwóch osobników. Byli jak to się kolokwialnie mówi „strasznie wkurwieni”. Siedzieli obok mnie. Jeden z nich coś gadał, gadał, gadał i gadał. Na to drugi w pewnym momencie wykrzyczał: „Kurwa, nie mów o tym. Zrób to. Zrób, kurwa, nie mów”.

I to jest chyba odpowiedź na wszystkie bezradności: zamiast narzekać, mówić itd. zrobić… „COŚ”: napisać wiersz, namalować obraz itd. Nie przejmować się ani bezradnymi, na boisku, piłkarzami, ani sztukami teatralnymi, które nie przypominają Teatru, ani nawet „układzikami” i „tym burdelem”. Robić swoje. Być w zgodzie z sobą. Mieć pewność, że ponad wszystkim zdarza się Sztuka. Jak chociażby wtedy, gdy śpiewa Julia Lezhneva (Юлия Михайловна Лежнева).

Czyż może być coś wspanialszego, gdy na dworze wciąż trwa i trwa niekończąca się marcowa zima, niż głos Julii?

29 marca 2013 r.

Ps. Zapiskowi temu chciałem dać tytuł… „Nieporadność”, ale wybrałem: „Юлия Михайловна Лежнева”. Jakże bowiem lubię utalentowanych ludzi.